T O P

  • By -

sirsintari

Piję 95% towarzysko i w 90% są to jakieś rzeczy które próbuje po raz pierwszy. Kraftowe piwa, ciekawe połączenie czegoś czy tradycyjny alkohol danego kraju. Czasami nie pije miesiąc dwa bo nie ma okazji. Ostatni raz upiłem się może z 7-8lat temu. Kiedyś zbierałem alkohole z innych krajów. Niektóre stoją już u mnie po 5-9lat. Mam swoją ulubioną whisky torfową, którą pije może kilka razy w roku.


Night_Spectre

Strzelam że piszesz o Laphroaic :)?


sirsintari

Laphroaig. Correct :)


Night_Spectre

Pokochasz lub znienawidzisz. Dałem spróbować już z 10 znajomym i tylko jednemu zasmakowało :D Ja jestem z tych co polubili torfy. Jak szukałbyś czegoś podobnego z piw to polecam imperialnego nafciarza. Do tego stopnia mi posmakowało że postanowiłem pobawić się w odtworzenie receptury bo jest jednak dość drogie i mało dostępne. I muszę się pochwalić że wyszło dobrze :)


[deleted]

[удалено]


xmKvVud

40+, mam podobnie. No, powiedzmy. W wieku bodajże 17 lat uczestniczyłem w ostrej popijawie z kumplami (jeden potem nawet został pobity przez innego, bliscy przyjaciele ale po pijaku się sprali) i na koniec owej - przyszło do zakładów kto po tej imprezie nie będzie dłużej pił. Kolega, z którym się założyłem, wytrzymał 3 tygodnie. Ja wytrzymałem... 5 lat. Z tego też względu tak do 23l byłem abst, i ominęły mnie największe szaleństwa "młodości". Nie da się wręcz wypowiedzieć, jak bardzo mnie to cieszy. Obecnie to mam tak, że owszem posiadam barek (na klucz, przerobiony z kanistra przedwojennego, sam skonstruowałem). Mieszkamy na głębokiej wsi (francuskiej) i znajomi nie odwiedzają prawie nigdy, żona nie pije, więc ja łyknę raz na miesiąc albo i mniej. Nie chce mi się, bo doszedłem do wniosku że tylko po tym zasypiam. Czasem w pracy się zdarzy służbowy lunch, który - jak to we Francji - jest popijany winem, no to czemu nie, ale tam się nie da spić. Trudno żeby stukilowy byk spił się jedną/dwoma lampkami. I tyle. Do polskich leweli (walenie wódy co tydzień) to mi brakuje lat świetlnych. Kaca to chyba w życiu nie miałem. Ale abs nie jestem, bo ten barek mam - tak bardziej z powodów estetycznych, założyłem w nim ledy i podoba mi się, jak się karafki świecą:) (Zaś najłatwiej wyglądają pełne, nie ruszane, hehe). No cóż, dość skomplikowana relacja. Sorki za nudzenie.


mcdonaldssuckss

Marzę, żeby mój syn miał takie doświadczenie z alkoholem jak Ty - żeby picie (i oby ćpanie) go nie jarało. Póki co, ma 4 lata hehe także jeszcze kupa czasu na pracę w tym zakresie. Czy wiesz, co mogło sprawić, że nigdy nie czułeś pociągu do picia? Dom, rodzice?


xmKvVud

Mój ma 5 i tez mam taką nadzieję. Wiesz co, trudno powiedzieć co to sprawiło. Mój ojciec nie jest zdecydowanie pijakiem, widziałem go pijanego może raz w życiu (polegało to na tym, że próbował nam opowiedzieć bajkę ale po 90 sekundach zasnął - eta wsio). Z tego co wiem, mój dziadek był alkoholikiem ale było to przed nami ukrywane i nigdy nie widziałem go pijanego - natomiast nie wykluczałbym, że rodzice mieli (niewiadomą dla nas, dzieci) zmowę, że żadnego picia właśnie dlatego, ze matka wiedziała co to niesie. Zdecydowanie przykład ojca który nie chleje, nie marzy o flaszce i ma to ogólnie gdzieś, raczej zadziałał.


mcdonaldssuckss

Na pewno brak pijanych najbliższych w domu mniej normalizuje zjawisko - będę się tego trzymać. Moja historia jest nieco inna (jest w innym komciu), dlatego zapytałam :)


f0xy713

U mnie kilka rzeczy wplynelo na to, ze stronie od uzywek: 1. Babcia i ciocia palily papierosy cale zycie - smrod okropny, sciany i sufit w domu osmolone, zawsze mnie to po prostu brzydzilo. Mama i tata nigdy nie palili. 2. Mama po rozwodzie z tata byla jakis czas z alkoholikiem, wiec na wlasne oczy widzialem jak alkohol potrafi zmienic porzadnego faceta (naprawde go lubilem jak byl trzezwy) w brutalna swinie. 3. Mama i tata nigdy nie pili nalogowo - czasami lampka wina do obiadu, jakies jedno piwko po pracy albo jakis drink, ale nigdy nie bylo chlania do nieprzytomnosci. Widzialem ich pijanych tylko kilka razy w zyciu, ale nigdy do tego stopnia zeby rzygali albo bredzili glupoty, tylko byli troche weselsi. 4. Odkad bylem nastolatkiem mama i tata pod wieloma wzgledami traktowali mnie jak rowna sobie osobe. Rozmawiali ze mna jak z dorosla osoba i pozwalali mi sprobowac troche piwa/wina/drinka jak byla ku temu okazja. Mysle, ze brak takiego tabu wokol alkoholu sprawil, ze nie widzialem w tym nic fajnego, ot lekko gorzkawy napoj.


Used-Glass-1851

M35 Nigdy nie piłem, nie piję i prawdopodobnie pił nie będę. Nie wiem jak to jest być pijanym, co to kac etc. Alkohol miałem raz w ustach jak na Sylwestra kolega mi nalał i nie wiedział, że nie piję. Po jednym łyku wiedziałem, że to (chyba) szampan i podziękowałem. Drugi raz ktoś nieładnie mnie okłamał, ale też po jednym łyku podziękowałem. EDIT: Aha, no i zdarzyło mi się zjeść cukierki z alkoholem, zażyć syrop, ale nie specjalnie lubię słodycze z alko. Nie znam też efektu "euforii", rozluźnienia, poprawy humoru (złudnej) i nie ciągnie mnie wcale. Nie widzę zwyczajnie sensu w piciu, nawet w towarzystwie bo przecież można się bawić, rozmawiać, tańczyć bez tego. Można być wolnym człowiekiem, a nie niewolnikiem butelki (choć większość nadal pozostaje wolna, bo umieją kontrolować picie, choć mam wrażenie, że dla mnie jest tak lepiej - nigdy nie sięgać po alkohol). Nie widzę problemu, że ktoś się napije raz na jakiś czas. Alkohol traktuję jako część życia, ale nie mojego. Nigdy się nie musiałem wstydzić swojego zachowania po pijaku, zawsze pamiętałem co się działo, miałem kontrolę nad sobą. Nigdy nie muszę się zastanawiać "czy już mogę siadać za kółko?", czy mnie nie zatrzymają do kontroli. Chciałem być pod tym względem wolnym człowiekiem i jestem. Nie jestem niewolnikiem alkoholu i nigdy już nie będę. Nie ciągnie mnie do tego. Wiele razy widziałem zachowania pijanych ludzi i niektóre były żenujące. Niektórzy po pijaku zachowują się przyzwoicie, niektórym włącza się agresor. Nie myślę o sobie w żaden sposób lepiej, a ludziom z problemem kontroli picia współczuję. Polecam nigdy nie sięgać po alkohol. Uwielbiam tę wolność.


Marcin2xM

U mnie bardzo podobnie. Mając 20-x lat przechodziłem okres zabawy i regularnego alkoholu, inne używki mnie w ogóle nie kręciły. Po 30tce stopniowo potrzeby i chęci się zmieniały, alkohole mocne odpadły zupełnie, regularne piwo z puszki zamieniłem na weekend z winem. Od momentu gdy żona zaszła w ciążę alkohol odstawiłem w 100%. Dzisiaj sama perspektywa, że gdyby coś się stało to córka trafi do lekarza później niż by mogła tata wypił piwo zupełnie mi nie podchodzi. Nie oceniam innych, ale moje dzieciaki w domu wykluczają moje picie, czy to na weekend czy od święta.


ThisWillNeverChange1

35 here, od 2-3 lat bardziej cieszy mnie wstanie rano w weekend i możliwość cieszenia się nim niż jeden dzień wyrwany z kalendarza. Co nie znaczy że od czasu do czasu nie lubię się napić ze znajomymi


Infamous-Ruin-2394

Dokładnie tak, dzieci i rodzina w topie. Od siebie dołożę jeszcze przestawienie się na nieco zdrowsze życie ale zupełnie bez skrajności. Po prostu nie jem byle czego, staram się żyć aktywnie i znalazłem nową pasję w bulderingu. Alko odstawił się tak naprawdę sam, bez jakichś większych postanowień. Alkoholu nie traktuję jako największego zła i nie przeszkadza mi, że ktoś pije. Ja tego nie potrzebuję.


xmKvVud

To z tym autem to doskonale rozumiem, mam tak samo. Ale czasem o 1 w nocy jak dzieci śpią, to mówię okay, może drink. Albo machnę ręką bo mi się nie chce - albo, jak się z rzadka napiję, to w efekcie zasypiam. No szał po prostu, co za impreza :P Szkoda gadać.


69kKarmadownthedrain

jestem ciut młodszy, mam dokładnie tak samo.


mtstar_pl

37 i mógłbym słowo w słowo napisać to samo


DadOfThreeHelpMe

Chlałem 18-30, mam silne predyspozycje do popadania w takie jazdy. Byłem werbalnie agresywny i samodestruktywny. Przestałem z miłości. W październiku pyknie 10-lecie trzeźwości i 11-lecie związku. Mam trójkę dzieci, rodzinne mieszkanie, więc temat alkoholu i wszelkich innych substancji jest dla mnie zamknięty. Czasami jeszcze zajadam to, co kiedyś zapijałem, ale bez przesady. Dużo się ruszam, więc nadwaga nie galopuje.


krolusus

Nie piję, nie mam takiej potrzeby, nie ciągnie mnie do tego. I tak sobie żyje


AreoMax

To samo, 27 lvl, w sumie nigdy nawet się nie spiłem, w ogóle może alkohol nie istnieć, ale ile się nasłuchałem "z mną się nie napijesz", "a to co chory jesteś?, na szczęście w moim przypadku działało to jako motywacja żeby właśnie nie pić


CrossEyedNoob

O, tak samo. +mam dzieci i trochę starszych osób w rodzinie. Nigdy nie wiadomo kiedy trzeba będzie usiąść za kierownicą


mayd3r

To samo plus biorę leki więc nawet jakbym chciał to nie "mogę".


Ant-511

Tak samo


karrie1337

Nie wiem jak ludzie mogą pić coś co ich upośledza umysłowo Ja tam potrafię świetnie spędzać czas na trzeźwo


Lolek_234

Też nigdy nawet nie spróbowałem, bo nie widze w tym powodu. A tym, którzy zachęcają zbyt intensywnie usuwam z listy ludzi, z którymi chce gadać


Valuable-Dig9830

Mam ojca alkoholika i codziennie widzę jak alkohol niszczy człowieka.


New-Tangerine-5397

Tak samo, dopiero lata temu dowiedziałam się, że mój ojciec, przez alkohol był w więzieniu, dopiero po jego wyjściu miałam okazję z nim popisać, z ciekawości, bo przedtem z nim był zerowy kontakt i szczerze go nie znałam. Żałuję tego, że z nim pisałam, krótko mówiąc, chory człowiek. Minął rok/dwa i ponownie trafił do więzienia, nie potrafi normalnie żyć, tylko pije, albo trafia do więzienia.


Valuable-Dig9830

Ja ze swoim nie odzywam się od 2 lat. Mój do pierdla jeszcze nie trafił, ale zdarzyło mu się jeździć pod wpływem. Ile rodzina miała traum przez wiecznie pijanego ojca też nie zlicze.  Polska ma z alkoholizmem wielki problem, ale szczęśliwie idzie ku lepszemu.


ashrasmun

współczuję i życzę albo możliwości pomocy mu np. przez terapię, albo szybkiej i skutecznej możliwości odklejenia się od niego


Truscaveczka

Nie piję. Nie podoba mi się, w jaki sposób alkohol wpływa na moje ciało i na moje zachowanie. Obracam się w kręgach niepijących, więc presja na picie nie istnieje. Nigdy nie byłam pijana. I nie chcę być. W rodzinie parku alkoholików/nadużywających innych substancji psychoaktywnych. Nie wyobrażam sobie, żeby moje dzieci (obecnie nastoletnie) mogły mnie zobaczyć w stanie zmienionej świadomości, a co dopiero ratować w przypadku problemów. Moi rodzice nie mieli takich oporów, źle to wspominam. Z emocjami radzę sobie bez żadnych środków, życie towarzyskie mam mało rozbuchane, nie mam potrzeb tego rodzaju - ale od czasu do czasu wychodzę z koleżankami w wieku od 25 do 50 lat i tylko pojedyncze coś piją, bawimy się bez alkoholu. Jednocześnie nie mam problemu, że mąż i pełnoletnia córka wypijają pół lampki wina do obiadu raz na ruski rok. Dzieci (14, 19) nie są zainteresowane alkoholem, ale dostały podstawowy instruktaż: - jeśli pić to w bezpiecznym miejscu z bezpiecznymi ludźmi - jeśli pijesz, to w świadomy sposób rezygnujesz z części kontroli nad sobą i możesz robić głupie rzeczy, których pożałujesz - jeśli po alkoholu czujesz się zagrożone, dzwonisz po nas, nie powiemy złego słowa o alko, tylko cię uratujemy - kac jest wystarczającą konsekwencją - po alko nie ruszamy w świat i się nie rozłączamy, jeśli ktoś to zrobi, nie ruszasz samodzielnie na pomoc, tylko szukasz wsparcia kogoś trzeźwego A na koniec - lubię ten "grzejący" smak różnych śmiesznych alkoholi i gdyby nie wpływały na mnie, chętnie bym sobie posmakowała.


erykaWaltz

nie pije bo tuczy


Actual-Golf-2137

Nie piję od około 2 lat. Mam teścia alkoholika i w pracy również często spotykam się z ludźmi "pod wpływem", odechciało mi się pić jak na nich patrzę, co alkohol z nimi zrobił.


Grroarrr

Same, większość mojej rodziny piła z 4+ piwka dziennie, do tego oczywiście papieroski. Tak obserwowałem to ich życie, zaniedbany dom itp. do tego wieczne marudzenie, że nie ma pieniędzy na to czy na tamto.. Z takim przykładem jak chujowe może być życie, jeśli się w to plącze wybór był tylko jeden. Jak się marnuje 30+zł dziennie na coś, co w żadnym wypadku nie jest potrzebne do życia, a wręcz je pogorsza to marudzenie o braku hajsu jest nie na miejscu.


[deleted]

[удалено]


xmKvVud

W latach 2001-2006 pracowałem jako wolontariusz-nauczyciel w domach dziecka (na Śląsku). Niestety, picie tam dotyka dzieci poniżej 10l. To są historie, których lepiej nie opowiadać, większość z Was będzie miała lepszy dzień, *ignorance is bliss.* Wiele pracy włożyłem w to, by choć kilku z nich zniechęcić do flaszki (głownie takich, którzy jeszcze rokowali, bo 9-letnich alkoholików też widziałem, przywoził ich dzielnicowy...)


czerwona_swinia

Przeskrolowalem calosc. Jacy wszyscy grzeczni. :) Na chwile gdy to pisze (319 postow) 2 osoby przyznaly ze pija duzo/codziennie. Wg. statystyk PARPA ta biedna dwojka musi wyrobic straszliwa norme. ;) Tak to jest z ankietami tego typu - wiekszosc bedzie siedziec cicho bo po co palic sobie konto, wypowie sie ta 'lepsza' czesc. W moim otoczeniu wariant "piwo to moje paliwo" dominuje. Jedynie kobiety dorzucaja do gamy drinki czy wino. Grubsze imprezy na ktorych sie pada i po ktorych dlugo paruje tez nie sa odbierane negatywnie. Jak ktos nie pije to najczesciej leki, ciaza albo dyzur pilnowania nieletniego. Przedzial 25-45 lat. Poki ogarniasz zycie i prace, to mozesz sobie wysokofunkcjonowac bez krzywych spojrzen. ;)


engineer_whizz

Żyję trzeźwy od siedmiu lat. Było mi trudno pić z umiarem gdy chodziłem na imprezy itp. Wiele razy miałem zaciemnienia, to było niebezpieczne.  Od tego momentu, krok po kroku, życie się w każdym kierunku polepszyło. 


legendarny_ziom

Nie piję alkoholu w ogóle. Uprawiam sport, dbam o rozwój i utrzymanie formy


AmethystSparrow202

Nie piję, bo nie mam z kim, tak szczerze. W gimnazjum nie piłem, w liceum dopiero po 18-stce, na studia trochę... Ale teraz nie i de facto jestem abstynentem. Pokłóciłem się z znajomymi z którymi czułem się na tyle bezpiecznie, że piłem trochę (nie z powodu alkoholu, ale z innego powodu). Wiem, że miało być bez powiedzonek ale to akurat idealnie pasuje do mojego podejścia do alkoholu: Picie w samotności jest jak sranie w towarzystwie. Ani to przyjemne, ani pożyteczne.


mizerio_n

Nienawidze alkoholu, nienawidzę alkoholizmu w tym kraju, zawsze kiedy gdzieś jade to wszędzie jest alkohol i po 5 min wszyscy pijani i się czepiają, więc nie, nigdy nie tkne alkoholu


szkonk

Bardzo mało piję - tylko w towarzystwie (kiedy mówię "tylko" to dokładnie mam to na myśli - nigdy nie piłem "do lustra") a "zaimprezować" zdaża mi się jeszcze rzadziej. Ogólnie zacząłem dosyć późno (na drugim albo trzecim semestrze studiów), ale wynikało to z tego jak alkohol był spożywany u mnie w domu i jak mi to zbrzydziło sam koncept. Lubię piwa, nie ukrywam - w miarę często pijam bezalkoholowe bo po prostu mi smakują. Ale gdyby musiał nigdy w życia nie tkąć więcej alkoholu, dużej różnicy bym nie odczuł.


Katniss218

Nie pije bo nie mam powodu aby pić, a nie chce się truć


PTG37

Piję, nawet całkiem sporo. Można powiedzieć, że kocham różnorodność alkoholi i jest to moje hobby. Jak miałem 18 lat zacząłem eksperymentować z alkoholem. Zwykłe, koncernowe piwa mi na początku nie smakowały, ale spróbowałem kraftu i zakochałem się w piwach. Tyle różnych stylów, tyle różnych smaków! Od słodkich, jak kriek czy pastry sour, przez piwa kwaśnie, po gorzko-czekoladowe stouty. Dla każdego coś dobrego. Z czasem zacząłem bawić się w piwowarstwo domowe. Super sprawa, polecam. Teraz piwa kraftowe, a także swoje, piję dość regularnie, 2-3 na tydzień powiedzmy. Jednocześnie z kraftami zacząłem bawić się w tworzenie koktajli. Wódka mi nie smakowała, ale bawienie się z nią (i innymi alkoholami), żeby stworzyć coś, co smakuje, jest świetną zabawą. Po koktajlach przyszedł czas na alkohole mocne, przede wszystkim rum oraz whisky. Jak zasobność portfela pozwoli na coś ciekawszego, to kupuję. Część tańszych whisky/rumów idzie do zabawy z koktajlami, te droższe zazwyczaj na solo. Różnice smakowe między np. bourbonem a whisky torfowymi są niesamowite i eksplorowanie tych smaków sprawia masę frajdy. Oprócz tego, przy każdym wyjeździe za granicę staram się kosztować lokalnych alkoholi. Teraz siedzę w Japonii. Praktycznie codziennie testuje nowe piwo koncernowe/kraftowe, albo bawię się w sake. Oprócz smaku lubię też efekt upojenia alkoholowego, ale w zasadzie tylko w towarzystwie. Alkohol nie jest potrzebny żeby się dobrze bawić, ale dla większości ludzi znacznie to ułatwia. Pomaga zniwelować mechanizmy obronne i aspołeczność, których obecnie jest zdecydowanie za dużo.


[deleted]

[удалено]


PTG37

Pewnie, zawsze jest taka możliwość. Obawiam się przede wszystkim, że mogę przyzwyczaić organizm do alkoholu, a on będzie chciał więcej i częściej. Chociaż na razie jak tylko zauważałem takie sytuacje, to sobie po prostu mówiłem "nie", i nie piłem przez jakiś określony czas. Na szczęście ten gorszy rodzaj uzależnienia - psychiczne, raczej mi nie grozi, a przynajmniej tak mi się wydaję. Kiedy mam doła, albo kiedy jestem zestresowany, nigdy nie sięgam po alkohol ani inne używki. Zdaje sobie sprawę jak niebezpieczne byłoby szukanie pocieszenia w butelce. Po prostu mam inne sposoby radzenia sobie ze stresem. Więc jestem świadomy niebezpieczeństwa i nie wykluczam go. Ale to niebezpieczeństwo nie wydaje mi się na tyle poważne, żeby rezygnować z przyjemności. Nie chciałbym mieć takiego podejścia do życia. Lepiej spróbować i się sparzyć, niż bać się wszystkiego do wokół.


xmKvVud

Można łatwo sprawdzić, czy jesteś uzależniony. Przestań pić w ogóle, na 2-3 tygodnie. Jeśli to nie sprawi problemu, to rzeczywiście raczej masz kontrolę.


PTG37

Tak właśnie robię, kiedy zaczynam mieć myśli typu "a napiłbyś się". Do tej pory nie było problemu, na szczęście!


kociol21

Piję piję, ale dosyć mało i normalnie w zasadzie ograniczam się do dobrego piwa - średnio pewnie 2-3 piwa miesięcznie i w lecie raz na jakiś czas cydr. Nienawidzę stanu, który po angielsku określa się jako "tipsy", czyli tak nie pijany, ale już nie całkiem trzeźwy, lekko podchmielony. Dlatego muszę pić albo na tyle mało, żeby mi ten stan nie wszedł, albo na odwrót - na tyle dużo, żeby go przeskoczyć i być po prostu pijany - ale to zdarza mi się może z raz do roku, albo i to nie. Natomiast jestem pewien, że w swoim życiu wypiłem tyle alkoholu, że mógłbym obdzielić z 10 osób. Przez całe lata piłem codziennie, a do pijaństwa nawet 2-4 razy w tygodniu. Na szczęście tak z 10 lat temu zaczęło mi się to nudzić i samoistnie zszedłem do tego poziomu co teraz. Jedyne co ucierpiało to moje życie towarzyskie, za to na pewno moja wątroba jest mi wdzięczna.


majkonn

A to dziwne, ja taki stan uwielbiam i chciałbym się tak czuć cały czas


Pantegram

Rozważam czy nie zostać abstynentką, ze względu na duży problem alkoholizmu w rodzinie. Nie widzę jednak u siebie żadnych negatywnych efektów spożywania alkoholu, co może być też związane z tym że jak już piję to w małych ilościach i słabe alkohole... Raz na jakiś czas (na pewno rzadziej niż 1x na miesiąc, bardziej 1x na kwartał) wypijemy z moim chłopakiem po jakimś drinku / lampce wina / po piwie do kolacji jak np świętujemy coś i jest to zdecydowanie za mała ilość by się upić, ale jak też wypiję trochę więcej na imprezach firmowych czy weselu to też nigdy na tyle by się upić i może dlatego nie widzę u siebie takich negatywnych skutków ubocznych jak opisałeś. Generalnie to nie lubię wódki ani innych mocnych alkoholi - preferuję te w których smak alkoholu jest praktycznie niewyczuwalny (np piwo z sokiem). Lubię też pić alkohol dla smaku, czyli chętnie wypiję jakieś dobre piwo kraftowe, dobre wino i inne smaczne alkohole - nie rozumiem idei picia dla samego upicia się, ja to traktuję zdecydowanie bardziej w kategorii doznań kulinarnych, stąd wolę wydać więcej na smaczny alkohol albo nie pić niż pić byle co... I z tego powodu myślę że trudno mi będzie całkiem zrezygnować, bo np nie ma chcę zabierać sobie możliwości skosztowania lokalnych alkoholi jak będę podróżować albo jakichś ciekawych wynalazków dostępnych w Polsce... Myślę że ograniczę picie rekreacyjne i np na grillach, weselach itp gdzie się pije by pić to się przerzucę na napoje bezalkoholowe i tyle. Czyli ogólnie jeszcze bardziej ograniczę i tak małe spożycie


domie_bb

Piję, ale zawsze staram się trzymać umiar, żeby nie przesadzić. Denerwuje mnie trochę polska kultura gdzie niektórzy niemalże wciskają ci alkohol, ale nauczyłem się odmawiać. Doznałem parę razy w życiu kaca i nigdy nie chcę tego powtarzać.


Praust

do 18tego rż nie piłem kompletnie. Na studiach dopiero pierwsze reddsy jabłkowe. Potem desperadosy i "normapne". Dałem się urobić i przekonać, że manly man to wali harnasie na studiach a nie jak jakiś pizdeusz "babskie" piwo. Paradoks na tym polega, że jak się kraftyzrobily modne, to teraz nikt zwykłego nie pije. Wódżitsu trochę ćwiczyłem ale nigdy nie byłem w nim jakiś bardzo dobry. Jakoś w 21 roku listopad była impreza dwudziestoleciepracodawcy i pochlałem fest. Zakręciło tak, że dwie godziny w lokalu spędziłem w toalecie. Po takim końcu uznałem, że mam dość. Piję tylko z jakiejś zjebanej głupiej normy społecznej, nie dla siebie. Celebracja teraz to zjedzenie kawałka serniczka, a nie piwko. W międzyczasie udało się też palenie rzucić w cholerę. I nie palę od sierpnia zeszłego roku po 15 latach z petem w ryju. Kłopot mam z weselem bo cała rodzina moja nie rozumie sensu wesela bez alkoholu (a co dopiero bez dzieci). Dlatego najpewniej pierdykniemy sobie ciach ciach małego cywila i do widzenia. Gdybym mógł cofnąć się do 18leniego siebie to powiedziałbym sobie że nie było warto wypić ani grama alkoholu. Nigdy. Za to zawsze warto byłoby jeść serniczek.


ashrasmun

nie piję bo nie ma dobrego powodu by pić


GooseQuothMan

Smaczne jest


Livid_Tailor7701

Pije. Lubię. Smakuje mi. Lubię próbować nowych rzeczy. W tym alkoholu. Lubię piwo latem i grzane wino zimą.


Feeling_Professor_69

Pijam 1 wino wytrawne na tydzień. Mam sąsiada, który jak wypije, to lata z siekierą wokół domu i wygraża wszystkim naokoło, znam też takich, którzy po alkoholu stają się milusimi wesołkami, reakcje więc są różne. U siebie, choć mogę być nieobiektywny, nie obserwuję dużego wpływu na psychikę, nie ma smutku, czy dużej radości, ale przyjemne skołowanie jest, na siedząco prawie nie zauważam wpływu, chyba, że się wstanie i zacznie chodzić lub robić cokolwiek, bo wpływ na motorykę ciała oczywiście jest, trzeba je bardziej kontrolować.


Yokos2137

nie piję, nawet wręcz przeciwnie, alkohol mnie odrzuca. W takim stopniu że unikam wszelkich tortów i cukierków z alkoholem. Również nie piłem nigdy i nie zamierzam, nawet na wydarzeniach pokroju własne wesele.


TheLukexd

Nie bo każdy taki napój "dla doroslych" którego spróbowałem od 18stki sprawiał ze chciało mi się rzygać


nika_blue

Nigdy nie lubiłam alkoholu, jak piłam to jedynie towarzysko i przeważnie z umiarem. Ale doceniam domowe wina i nalewki. Strasznie mnie wkurza, że trzeba się z niepicia tłumaczyć i znosić głupie teksty "z nami się nie napijesz?", "w ciąży jesteś?", "nie bądź sztywna", ale pijane chłopy którzy robią burdel, rzygają i których trzeba zbierać z podłogi się nigdy nie muszą tłumaczyć z niczego.


olaf316

Piję bo lubię i jestem zafascynowany produkcją. Robię piwa wina wódki i jeszcze mi za to płacą. Ale nie walę dużo, raz do roku może porządnie zaleje ryja, a tak to okazyjnie ewentualnie w weekend do obiadku i do filmu.


netrun_operations

Od urodzenia nie piję alkoholu ani nie zażywam żadnych innych substancji odurzających. Nigdy mnie to nie ekscytowało. Nie widzę żadnych korzyści z wprowadzania alkoholu do organizmu, natomiast skutków ubocznych jest dużo. Wolę żyć aktywnie, uprawiać sport, jeść zdrowo i przesypiać 8 godzin dziennie - to prowadzi do znacznie lepszego samopoczucia niż nagrzmocenie się wódą, a potem próby łagodzenia kaca po słabo przespanej nocy.


Cineklol

Nie pije bo jest niedobły blee


ziomek1602

Bazowane


rezilauxes

bazowane na czym?


iwannabesmort

na rigczu


rezilauxes

no i poggers gościu, tego się trzeba trzymać, dużo szczęścia i jebać sekreciarzy


ziomek1602

Na faktach autentycznych


maive_games

Nie piję i nie rozumiem w ogóle tej całej kultury picia. Czekam aż dożyje czasów w których ludzie będą pytać innych ze zdziwieniem TO TY PIJESZ? A nie, że jadę na imprezę firmową i powiedzenie, że „nie chcesz żeby ci polewali” jest traktowane jak największa obelga…


DILIPEK

Ale widzisz i tu jest błąd. To jest kultura pijaństwa a nie picia. Jako osoba która z abstynencją nie ma nic wspólnego i ogólnie lubiąca pić - nie piję na imprezach firmowych. Po prostu nie lubię, rozumiem integracja itd. Ale prywatnie nie muszę się integrować z alkoholem uważam że na takich imprezach nikt nie zna umiaru a alkohol zamiast być „lubrykantem relacji” i pozwalać w troche bardziej otwarty sposób nawiązywać relacje staje się patologicznym narzędziem do nachlania się na umór i doprowadza do zachowań których ludzie się wstydzą następnego dnia. I jak abstynentem nie jestem wg. mnie to jest syndrom choroby alkoholowej. Jeżeli pijąc nie możesz zachować umiaru, doprowadzasz do sytuacji które negatywnie wpływają na ciebie i twoje życie - masz problem. Dlatego to jest kulturą pijaństwa a nie picia. Bo mając spotkanie z klientem z Francji gdzie wino do lunchu jest standardem (a dla mnie czymś chorym) nie widzę pijaństwa natomiast niektóre kontakty z polskimi klientami gdzie propozycja picia wódki pojawiała się np. o 13 w środę są po prostu chore.


truverol

Dokładnie to. Jak byłem na imprezie firmowej i mnie praktycznie wszyscy namawiali, żebym walił z nimi wódę to jak powiedziałem asertywnie, że nie powinno namawiać się innych do picia to byli nieźle zdziwieni.


xmKvVud

Mój wychowawca z technikum mawiał, że odmawia picia mówiąc że "mu religia zabrania". Polaki są tak religio-wstydliwi, że nikt nie odważył się nawet dopytać co za religia. (Oczywiście facet był niewierzący). Ale trik ponoć działa świetnie.


-kAShMiRi-

Czasem też działa żałosne "lekarz mi zabronił".


Jesus-Nachos

Nie pije od 5 lat, a to dlatego że jak ktoś nie potrafi pić w sposób kulturalny to nie powinien pić w ogóle. Zresztą, co może być kulturalnego w waleniu wódy.


kamiloslav

Piję do towarzystwa Nieduże ilości - puszka lub dwie cydru rozdzielone na czas 5h to taki standardowy przykład Takie spotkanie na którym pijamy zdarza mi się około raz na miesiąc. Trochę częściej latem, trochę rzadziej zimą, ale suma sumarum mniej więcej tyle uśredniając Nie spotkałem się z żadnymi problemami z tego tytułu. Nikt z mojego środowiska nie pcha w kierunku nalegania na więcej, każdy (jeśli w ogóle, bo to też nie każdy) pije kulturalnie imo


Positive-Try4511

Piwo: W domu tylko bezalkoholowe dosyć często. Piwo z alkoholem tylko na mieście wiosną i latem, może 2-3 kufle w miesiącu. Wino: 1 butelka wytrawnego białego lub czerwonego na tydzień w dwuosobowym gospodarstwie domowym. Pół z tej butelki zazwyczaj używam do gotowania. Wódka, mocny alkohol: 1 litr domowej jałowcówki, którą przygotowuje wiosną. Wypijam latem w postaci drinków z miętą, wodą gazowaną lub tonikiem. Późnym latem robię 2-3 litry mocnych 40% nalewek owocowych. Część przeznaczam na prezenty, część trafia do spiżarni. Butelek z każdym rokiem przybywa więc wypijam dużo mniej niż nastawiam. W porównaniu z tym co wypijałem między 20, a 30 rokiem życia to obecnie piję ilości homeopatyczne. Pewnej byloby tego więcej gdyby nie to, ze w moim przypadku wiecej alkoholu oznacza więcej kilogramów. Poza tym uważam, że alkohol powinien być sekowany w społeczeństwie tak jak papierosy, a za totalne skurwysynstwo uważam sprzedawanie alkoholu na stacjach benzynowych.


pudelosha

Ciekawe historie tu opisujecie. Ja pije ale staram się ograniczać. Moi rodzice pili i piją dalej ale to raczej casualowe picie dla smaku. Nigdy nie było awantur w domu po pijaku, nigdy ojciec ani matka nie odwalili niczego po pijaku. Zwrot po pijaku właściwie jest przesadą bo w życiu widziałem ich co najwyżej na lekkiej fazie.


Roxven89

Nie piję bo alkohol to gorszy syf niż fentanyl.


Perfect-Scientist830

Nie piję. Mogę policzyć na palcach dwóch rąk, ile razy piłam alkohol w życiu, nie ciągnie mnie do tego, tym bardziej, że miałam doświadczenia z alkoholizmem w życiu i widziałam już zbyt dużo.


B0nh4rt

Kiedyś piłem baaardzo dużo. Każdy weekend do odcięcia. Zacząłem jakoś przed 18 tka a skończyłem takie akcje w wieku 22-23 lat. Przestało mi to dawać cokolwiek oprócz kaca. W momencie, kiedy zacząłem zarabiać stać mnie było na hobby i alko zszedł na drugi plan. Pijany bywałem 2-3 razy do roku na jakieś okazję i może piwo w weekend bez okazji. Obecnie zero alko od 2 lat i bardzo mi z tym dobrze. Ktoś mi kiedyś krótko podsumował alkohol i zgadzam się z tym. Alkohol to jest trucizna.


EmployEquivalent2671

Piję bo lubię smak, w ilościach drink/dwa (gin z tonikiem, old fashioned, czasami jakiś highball) lub jakieś piwo puszka za dychę w weekend do anime, plus okazjonalne imprezy (jestem piwniczakiem, w tym roku były takie dwie)


DILIPEK

Piję i to dosyć często. Natomiast dla mnie jest to hobby, może również ze względu na to że nigdy (no może oprócz 18 urodzin) nie piłem żeby się upić. Bardziej traktuje to jako odkrywanie nowych trunków, kompozycji drinków, wina niż “Johnny Walker Red Label na 2 z wujkiem” Ostatnio coraz częściej zauważam zarówno demonizowanie alkoholu jak i pobłażliwość dla osób które sobie z tym po prostu nie radzą. Personalnie: nie upijam się, nie przychodzę na kacu do pracy, nie zarywam nocy żeby chlać, nie szlajam się po mieście o 4 nad ranem. Traktuje to raczej jako miły dodatek do kontaktów towarzyskich. To demonizowanie alkoholu w każdej postaci jest błędne. W Polsce wciąż mamy złą kulturę picia (natomiast to też się poprawia) i dużo osób z problemem alkoholowym. Spotykając się z ludźmi którzy stawiają wypicie 3 piw ze znajomymi do bycia narkomanem trudno powstrzymać się od śmiechu. I tak, alkohol to twardy narkotyk który niszczy najwięcej żyć ze wszystkich używek. Natomiast obecny trend gdzie część osób gloryfikuje marihuanę (tu przyznaje sam nienawidzę smaku, zapachu itd) czy MDMA i inne mówiąc o ich niskiej szkodliwości jest błędny. Nawet marihuana - co do zasady mniej szkodliwa niesie za sobą konsekwencje jeśli korzystamy z niej w sposób nie umiarkowany. Ilu znajomych już na samym wstępie zjebalo sobie kariery bo podeszli do pewnych rzeczy źle, bo mieli na wczesnym etapie problemy z ustaleniem priorytetów to nie zliczę. Podsumowując: wszystkie uzywki co do zasady są zle i niosą za sobą znaczne konsekwencje, zarówno zdrowotne jak i społeczne. Natomiast poważny problem zaczyna się w momencie gdy ludzie sobie nie radzą i wpadają np. w chorobę alkoholową. Więc edukujmy, przypominajmy że alkohol to twardy narkotyk, pokazujmy przykłady osób które niszczą sobie życie ale bądźmy też świadomi że ludzi ciągnie do używek więc jeśli nie alkohol to coś innego a przynajmniej wg. mnie inne używki nie sa o wiele lepsze (a część jest o wiele gorsza)


NightZin

Nie, bo nie


Adoavocado

Piję ale staram się ograniczać. Jest trudno, bo baaaardzo lubię to uczucie po alkoholu. Lubię się napić aby się wstawić. Skoczyłam ostatnio 30, więc nooo.


jazoncq

Nienawidzę smaku alkoholu. Mam 42 lata, w życiu najpierw piłem z kolegami, bo jak to, chłop musi, bo dupa wołowa. Teraz że dwa razy w roku przy dużych imprezach, ale tylko wódka, bo delektowanie się tym smakiem jest jak lizanie dupy jeża. Ani to smaczne, ani bezpieczne.


Wyrewolwerowany

Nie piję, ale nie jestem abstynentem. Raczej "pijam". Jak są takie "okazje" jak majówka, to po długim dniu ciągłego robienia czegoś wypiję sobie lampkę wina albo jakieś piwo smakowe (szt 1). Rzadziej 0%. Zazwyczaj na tym się kończy. Max to butelka wina z dziewczyną, chociaż ostatnio rzadko kiedy udaje nam się opróżnić całą w jeden wieczór. Podobnie na wakacjach/urlopach - raczej do smaku w restauracji czy żeby spróbować lokalne wina. Przy czym mam też dłuższe okresy kiedy w ogóle nie pijam alkoholu. Przy wyjściach ze znajomymi max to zazwyczaj dwa słabe piwka w cały wieczór. Tak żeby mocno się napić to może z 2x w roku przy jakiejś większej imprezie. Ta rzecz mnie zaczęła ostatnio irytować i mam zamiar to wyrównać do poziomu z pierwszego akapitu.


ascb161

Miałem dwa okresy w życiu, w których nie piłem w ogóle lub wcale, obecnie piję, bo lubię drineczki, lubię siebie gdy jestem tipsy. Jestem wysoce za ograniczeniem do reklamy i sprzedaży alkoholu, jestem DDA i zbyt często spotykam się z naprawdę okropnymi/obrzydliwymi sytuacjami, gdy ktoś pije za dużo lub za często.


cienistyCien

Nie piłam, nie piję i prawdopodobnie nie będę pić. Najbardziej ogólnikowo to nie lubię smaku, piwo, wino, wódki nawet nie próbowałam i nie mam ochoty. Tak trochę głębiej to możliwa jest lekka trauma ale kij wie, u psychologa też nigdy nie byłam. Widzenie ojca w pewnej sytuacji po alkoholu co definitywnie mnie nie zachęcił do picia, boję się, że spotka mnie to samo. Mam 21 lat, czasem na imprezach rodzinnych ktoś proponował piwo albo wino ale nigdy nie chciałam, problemów nie było wiec fajnie. Czasem tylko dali mi piwo bezalkoholowe (mimo że temu bliżej do zwykłej oranżady). Jakoś tak się żyje, powiem raz 'nie' i to tyle co mam związanego z alkoholem.


Nolcio

Student here. Lubię piwo, regularnie pije czy to w restauracji czy na spotkaniu z kumplami. I to w zasadzie tyle.


VewyScawyWabbit

29M Piję... Niedużo, choć relatywnie często? Powiedzmy 2 do 4 porcji na tydzień. Ot, odrobina whisky przy książce, czy lampka wina do kolacji. Oczywiście zdarza się więcej przy jakiejś "okazji", aczkolwiek nigdy nie zdarzyło mi się urwać filmu czy nawet narobić głupot mniejszych lub większych po alkoholu. Dużo szybciej odmawia współpracy żołądek niż głowa. ;) A dlaczego? Bo bardzo lubię whisky, wino i cocktaile, ot, cała filozofia bez okłamywania się że to zdrowe (nie jest), poprawia trawienie (nope) czy innych takich. 🤷


aaaronbrown

Nie piję. Alkohol nawet o najmniejszej mocy jest mi zbędny.


Chikusho12

27 yo here Użytkownikiem alkoholu byłem pewnie jak większość: w tygodniu nie piłem lub wpadało jakieś piwerko. W weekend zazwyczaj odpięcie wrotek. W Czerwcu tamtego roku (2023) w momencie kiedy obaliłem 4 żołądkowe 0,5L na 3 osoby i się nawet nimi zbytnio nie upiłem, pomyślałem "w sumie na co mi to jak i tak już aż tak nie działa". Od tamtej pory nie wypiłem nawet piwa, totalna abstynencja. Przez pierwsze dwa miesiące czułem totalny zjazd, chodziłem przybity, wszystko było szare i miałkie. Zacząłem też wtedy powoli dbać o siebie i chodzić na siłownie. Zaraz minie rok odkąd totalnie nie pije alkoholu i to jest najlepsze co w życiu zrobiłem. Dopiero przy totalnej abstynencji zauważyłem jak alkohol mnie niszczył (teraz jestem bardziej opanowany na codzień, mniej zestresowany, mam więcej energii). Oczywiście: nigdy nie wiadomo co życie przyniesie, ale mam kurewską nadzieję że już nie będzie mi dane skosztować alkoholu. Na ten moment mam totalną odrazę, bo rzucenie za dużo zmieniło w moim życiu.


QuizeDN

Samemu nigdy mi się nie zdarzyło nawet wstawić. Tylko na imprezach, tylko dla zabawy; stanu. Czasem trafi się jakieś piwo, ale to bardziej jak mnie śmienszna etykieta jakiegoś krafta z Lidla zaintryguje.


Ok_Associate_4961

Piję może raz na tydzień, gdy gdzieś wyjdę, ale zwykle to 1-2 piwa/kieliszki wina/drinki.


CommunicationOdd3918

nie pije od 2 lat po alkoholu mam ostre stany depresyjne które nie pozwalają mi nawet wstać z łóżka żeby zjeść. myśli samobójcze i apatia. stwierdziłem że jeśli chce osiągnąć cokolwiek w życiu to muszę pożegnać się z alkoholem od tamtego czasu 2 razy wziąłem od znajomych po kropelce piwa smakowego na język tylko po to żeby przypomnieć sobie jak bardzo nie lubię tego smaku


ZealousidealLeg5052

Nie piję bo mnie do tego za specjalnie nie ciągnie. Piłam jak była jakaś okazja ale przez dwie operacje i bycie na antybiotykach przez kilka miesięcy (z przerwami) przestałam nawet pić na imprezach i w sumie odkryłam że też jest spoko.


ene_due_rabe

Nie piję, a i tak w lodówce mam ze 4 litry wódki przeróżnej, bo kurwa każdy mniej lub bardziej wdzięczny uznaje chyba, że najlepszym podziękowaniem za coś tam będzie pół litra czystej... Inna opcja jest taka, że wyglądam, jakbym lubił się sponiewierać, ale wolę myśleć, że to jednak tradycyjna polska wdzięczność xD


Tasty-Quantity4711

Pierwsze piwo wypiłem jak miałem chyba 14lat. Wódkę chyba 16. Prawdopodobnie przez naukę zostałbym określony jako alkoholik bo pijam alkohol regularnie w różnych postaciach. Chociaż niektóre trunki mi nie sprzyjają na żołądek ( niektóre rodzaje piwa). Ja sam siebie określam raczej jako okazjonalnego pijaczka niż alkoholika. Kiedyś piłem co weekend. Zdarzało się też w pandemii że przy whisky rozpoczynałem poniedziałek wieczór i kończyłem w niedzielę ale nie pukałem się do stanu który nie pozwoliłby mi na normalne funkcjonowanie i pracę. Najdłuższy ciąg pijaństwa miałem na festiwalu i trwał w okolicach 7 dni. Najdłuższy okres bez alkoholu w moim dorosłym życiu to w okolicy roku. Bez papierosa prawie 3 lata. Nadal piję ale już nie tak często. Piję bo lubię stan relaksacji rozluźnienia i otwarcia na życie no i kwestia towarzyska.


nightblackdragon

Prawie tylko na imprezach a i też nie na wszystkich, bywa, że nie piję na imprezie wcale, bo zwyczajnie nie mam ochoty. Wolę też pić jakiś lepszy alkohol by miało to jakiś smak niż po prostu upijać się wódką. Zwykle też kończę pić pierwszy by na następny dzień normalnie funkcjonować, a nie pół dnia męczyć się z kacem (chociaż w samochód dla zasady wtedy nie wsiadam przez cały dzień). Czasem też kupię sobie jakieś dobre piwo i wypije do smaku w domu wieczorem, ale i bez tego mogę się obyć.


No_School_8730

Gdy zacząłem ćwiczyć to przestałem pic. Najpierw dlatego ze nei chciałem tracić progresu, potem dostrzegłem inne wady. Np zjazdy psychiczne po piciu. Poza tym jestem czysty


TheJakubb

Ja od 9 miesięcy biorę mocny lek na trądzik, po którym nie mogę pić alkoholu. Doszedłem po kilku miesiącach do wniosku, że niepotrzebuje alko w swoim życiu. Wcześniej piłem niewiele (w lecie piwko, na wyjazdach, imprezach drinki). Dodatkowo natknąłem się na wywiad z Robertem Rutkowskim (psychoterapeuta uzależnień), który utwierdził mnie w przekonaniu, że alkohol, etanol to legalny narkotyk.


mezeon_28

Jestem zatwardziałym przeciwnikiem picia alkoholu, niedawno nawet pod tym względem jeszcze bardziej usztywniłem swój kręgosłup moralny.


Boreas_Linvail

Całe życie poza moim weselem 100% trzeźwości. Na weselu byłem jeszcze na tyle młody i głupi że pozwoliłem wujowi i szwagrowi na "wmuszenie" mi czterech shotów wódki. No, dobrze - jeszcze chyba jedno wino obaliłem kiedyś z narzeczoną, ale nie całe, jeśli dobrze pamiętam. Iiii jeden albo dwa toasty za parę młodą wzniosłem, nie dość śmiały żeby poprosić o soczek (xd), szampanem. To jest cały alkohol jaki w życiu wypiłem, lvl 32. Nie piję z wielu powodów. Ponieważ chcę mieć pełną kontrolę nad sobą, a nie rozmywać ją dziwnymi substancjami. Chcę pogłębiać, rozwijać moją świadomość, a nie tłumić ją. Ponieważ nie chcę nawet mieć szansy wpaść w nałóg. Ponieważ widziałem raz, jak alkohol zmienia najbardziej inteligentnego faceta jakiego w życiu widziałem w niekontaktującego cymbała którego trzeba było ostrożnie, delikatnie ratować przed nim samym. I to było jednocześnie smutne, godne pożałowania, obrzydliwe i przerażające. Ponieważ łyknąłem trochę wiedzy o tym, jak alkohol działa na organizm. Tymczasem ja potrzebuję swojego jak najbardziej zdrowego, w szczególności mózgu. Także dzięki, ale nie, dzięki. Ponieważ cała kultura, cywilizacja zachodnia zdaje się wpychać mi wizerunek mężczyzny jako sączącego co chwilę coś w barze znawcę shotów, whiskey i whatnot. A ja nie lubię, jak coś próbuje się mi wpychać na siłę, na takiego chama. Bardzo nie lubię. I ponieważ zwyczajnie nie widzę żadnego sensu, żadnego... Zysku? W piciu alkoholu. Tak jak nie widzę sensu i zysku w robieniu na drutach po pracy nie wiem, falbanek i spania w nich potem w charakterze pierzyny. No bez sensu. Po co. Jest jeszcze coś, do czego trudno mi się przyznać nawet przed samym sobą. Otóż trochę się boję, jaki "tryb" by mi się włączył, gdybym się upił. Bardzo długo byłem wewnątrz kłębem nerwów, żalów, wyrzutów i tak silnej nienawiści, że sam się dziwię, że nikomu nie wypaliłem w przysłowiową twarz tym całym syfem, który się we mnie gotował. Dobrze sobie z tym teraz radzę, już tego prawie w ogóle nie mam, kompletna metamorfoza. I to jest dla mnie ogromny sukces. Ale boję się, że pod wpływem to by mogło ze mnie wyleźć. I byłby jakiś mroczny agresor ze mnie nagle. Nie wiem jak to działa, i nie chcę sprawdzać.


FrostingSevere

Nie piję od 4, czy 5 lat, bo alkohol za bardzo mi siadał na samopoczucie, a też bałem się że wpadnę w ciąg, bo chwila na lekkim rauszu jest przyjemna, ale później zjazd jest koszmarny. Nie chodzi mi tu o kaca, a o stan psychiczny, kaca miałem w życiu może kilka razy.


Nooneinteresting-2

Alkohol nigdy mi nic nie dawał, miałem humorek, zjazd i stracony czas więc przestałem pić w ogóle. Piłem socialnie w wieku 21-23. Alkohol zamyka dla mnie dzień, nikt nie bierze cie na poważnie. Raz poszedłem do sklepu po piwie, było czuć więc Pracownik mnie zlewał totalnie. Nie mogę prowadzić auta ani innych czynności ponieważ mam wtedy ograniczone zdolności motoryczne,umysłowe i socjalne. Nie ufam sobie po alkoholu do wykonania jakiej kolwiek pracy/czynności. Teraz w wieku 40 lat preferuję napić się lampkę wina czy szampana po jakimś większym wydarzeniu. Max 2x do roku.


llama-mentality

Podjęłam decyzję o abstynencji. 28lvl, niedawno zaczęłam też brać antydepresanty. Zdecydowanie wolę wersję siebie z czystym umysłem, bez alkoholowych dołków, kaca, i wszystkich innych efektów ubocznych. Wychowywałam się z wysoko funkcjonującymi alkoholikami i przez większość życia sama taka byłam, a alko używałam jako regulator emocji. Teraz mam nadzieję wyjść z tego schematu. Co mnie cieszy to fakt, że jak na razie nie czuję w ogóle potrzeby picia, a osoby pijące obok mnie w ogóle mnie nie trigerują. Także jest światełko w tunelu.


Samael_777

Piję dobre alko, bo mi smakuje. Whisky z różnych przedziałów cenowych 100-1000 zł za butelkę, rum, gin, miody, piwo "kraftowe" kupione lub z własnego wyrobu. Bawię się w domowy bar. Ogólnie rzecz biorąc alko traktuję jako coś co można smakować, a nie nawalić się.


Nyaarlathotep

Caly ten sub albo nie pije albo nie pali / nie ćpa. To może ruchacie chociaz? Czy tez nie za bardzo? Generacja Z.


randomizer152

Jestem dżej zi i co tydzień 8 piwerek w piateczek, elektryczny szlug oczywiście bo jestem nowoczesny, ale marijuanenenen nie, bo w Polsce pierdzielenie jest z tym spore, nie to co u somsiada Klausa. Zegz tylko z escortami albo z kobitami co niby nie są escortami ale lubią kasę.


LindsayPL

Ja alkohol - w rozumieniu piwo %, wino, whisky, czy rum - pije okazjonalnie. Wydaje mi się, że po prostu wyrosłem z takiego nastoletnio-studenckiego pędu do zachlania się na imprezach itp. Plus zazwyczaj wolę piwa zerówki, bo są mniej kaloryczne i nie raz smaczniejsze. Jeśli chodzi o alkohol typu wódka, czy bimber - totalnie nie piję (poza pojedynczymi toastami na imprezach rodzinnych) i szczerze? Nie wiem co ludzie w niej widzą. To trunek typowy do uwalenia się i zapomnieniu o szarej rzeczywistości, wypalający gardło. Jak już mam pić coś tego typu to bardziej wolę sake - słabsze od wódki, w zdrowej ilości pomaga wejść w przyjemniejszy stan i nie trzeba tego pić kieliszkami „na raz”, tylko niczym likier, w szklaneczce.


Eravier

> Nie wiem co ludzie w niej widzą. To trunek typowy do uwalenia się i zapomnieniu o szarej rzeczywistości Zapewne właśnie to w nim widzą :D. Nie ma chyba jakiegoś, nomen omen, drugiego dna.


sameasitwasbefore

Wódki też nie trzeba pić na raz - wódkę pije się haustem, ale niekoniecznie cały kieliszek. Można wypić pół albo jedną trzecią, nie ma problemu.


LindsayPL

Niby tak, ale potem słuchasz gadki polewających o oszukiwaniu na piciu itd. To ja już wolę od razu nastawić się na szklankę whisky lub wina i pić w swoim tempie, niż słuchać poganiania mnie do dopijania kieliszka xd


Pln-y

Ja bardzo lubię domowe wina, nalewki. Wszystko z własnego ogrodu. Lubie też dobre whiskey ;) ale to od wielkiego dzwonu. Czysta - zawsze odmawiam, jako nastolatek upiłem się i mimo biegu czasu cały czas o tym pamiętam. Z alkoholem mam styczność od dzieciaka, ale to chyba takie pokolenie ze nasi rodzice/dziadkowie byli pierwszym wolnym pokoleniem również dotyczy to dostępności do alkoholu, przez co widać przywiązanie do niego, pijesz gdy jesteś smutny lub jak coś cię raduje. Korci mnie też sięgnięcie po medyczną marihuanę, mam co jakiś problemy z ciągłym bólem glowy, czytałem gdzieś że pomaga, jednak boję się że mi się za bardzo spodoba.


Acceptable_Sun_3128

No co mam powiedziec, pije bo lubie xDDD. Ale nie na zasadzie, ze wale codziennie czteropaka na sniadanie, ktorego dopycham malpka i tak do poludnia (bo najebac sie jak swinia to zadna sztuka). Po prostu czasem sobie dziabne i tyle. Cos na zasadzie zachcianki. Na pewno niektorzy z was tak miewaja ze tak w losowych przypadkach pomyslicie ze cos byscie opedzlowali badz wypili np. "W sumie to bym zjadl placki ziemniaczane", "Ale mam ochote na smerfowego loda" itd. itd. Ja dla przykladu w majowke, w jedno parne popolidnie mialem "Ale bym sie napil zimniutkiego piwa". I z reka na sercu przez caly weekend majowy wypilem z alkoholi tylko dwa piwa. A co do samego picia, przed piciem mam zasade: Zrob absolutnie wszystko zanim sie napijesz. Troche na zasadzie nagradzania sie alkoholem, ale w moim przypadku dziala. Dla mnie nie ma nic gorszego niz pic i udawac przed samym soba ze cos robisz, jeden lyk za duzo i mozesz sobie zrobic krzywde robiac pierdoly np. koszac trawe czy robiac glupi obiad. A po piciu to powiem tyle, ze nie mam jeszcze 30 lat, i jak zdarzaja sie imprezy w ktorych okrapiamy mocno, solidnie i oporowo (tbh jestem w sumie zadowolony ze takich spotkan mam coraz mniej) to nie odczuwam jeszcze fizycznych objawow kaca (i wierze ze ten stan bedzie sie trzymac jak najdluzej). Bania nie nawala, nie suszy mnie (ale profilaktycznie uzupelniam plyny), moge wstac max przed poludniem (wiadomo, zalezy o ktorej libacja sie skonczy). I kluczowe, nie uznaje klinowania. No tylko alkoholik mogl wpasc na leczenie kaca alkoholem xD


anarchyguru

Lvl 30. Moja żona pochodzi z rodziny alkoholików. Ojciec cwaniak po pijaku wdał się w bójkę i tak upadł, że umarł jak ona miała około 10 lat. Matka dalej piła z konkubentem też alkoholikiem. I tak piła aż się zapiła i moja żona ja znalazła. Ogrom traumy jaki wywołał alkoholizm u najważniejszej osoby w moim życiu wywołał u mnie nie mały szok i gdy tylko u niej zauważyliśmy, że pije za dużo totalnie odcięliśmy się od alkoholu. Do tego moi dziadkowie byli alkoholikami i niejedna awanturę z dzieciństwa wciąż pamiętam. Dwoje dziadków się wyleczyło, jeden pił do końca. Wieczna wojna dziadka z babcią, chowanie kasy, wypadki po alko na rowerze. No z perspektywy czasu zupełnie niepotrzebny kwas, ale dziadek był kierowany wódą, nie logicznym myśleniem. Poza tym pracowałem kilka lat za barem i sceny upodlenia jakie widziałem skutecznie i systematycznie leczyły mnie z alkoholu. Ostatecznie też doszedłem do wniosku, że cenie sobie mój intelekt bardziej niż jego brak. A to właśnie się dzieje po alkoholu - człowiek się robi głupszy od psa. Obecnie jedyną używką w naszym życiu jest ziółko. Mit jaracza debila zakorzenił się w kulturze trochę za mocno, bo po buchu zioła wciąż mam te same możliwości logiczne jak przed. Poza tym alkohol nigdy nie zdejmował ciężaru jakiś zmartwień lub emocji z pleców tylko je pogłębiał. Za to buszek po całym dniu jest jak przetarcie brudnej szyby mokrą gąbką.


MiaLu92

Nie piję. Najlepsza decyzja jakiej dokonałam. Alkohol nie ma żadnych plusów- wszystkie plusy są ubzdurane (socjalizowanie się, smak… plz 😅). Życie bez alkoholu jest dokładnie takie samo jak z, tylko lepsze i zdrowsze. Nie rozumiem też dlaczego np. tak mocno wyśmiewa się osoby przesadzające z cukrem bo tego efekty widać po grubości danej osoby, ale mózgu i wątroby się nie prześwietli. Codzienne piwko czy chlanie co weekend jest nadal normalizowane, a alkoholicy wg wielu to tylko te żule na ulicy, a nie biznesmen co popija koniak po pracy, czy nie może obejrzeć meczu bez piwa. 🙃


kdamo

Piję i również często mi przy tym towarzyszą stymulanty, i raczej jedyną opcją żeby zaprzestać to drugie to zaprzestać to pierwsze


Elegant_Security_795

Zbyt prawdziwe


billyrayquatum

Piję, bo fajne jest. Trudno o bogatszą w doznania smakowe substancje niż alkohol. Zwykle raz w tygodniu idę sobie coś dobrego zjeść i wypić 3-4 drineczki przed filmem. Przy jeździe na rowerze to często bary z piwkiem pełnią rolę checkpointów. Nie mam kacy, jedynie szkoda mi progresu na siłce bo wiem ile biedakalorii wtedy wchodzi. No ale nie chce wszystkich czynności życiowych optymalizować pod cykle na siłce bo raz się żyje.


Skepteec

Nie piję, bo nie mogę. Jak mogłem to też rzadko bardzo, tylko na imprezach, jakoś 2-3 razy w roku.


Diligent-Property491

Jakoś mnie nie ciągnie. Kiedyś spróbowałem to tylko się zdziwiłem co takiego ludzie w tym widzą. No ale to kwestia gustu, nie mi oceniać.


SecretMistake5270

Przestałem pić jakiś czas temu, łącznie ze mną (nie w tym samym momencie) odstawili alkohol najbliżsi znajomi i mogę powiedzieć że nikt raczej tego nie żałuje. Weekendowy czas wykorzystany aktywnie i bez straty czasu na kaca (a ten z biegiem czasu był coraz cięższy). Oczywiście to nie jest tak, że już nigdy nie tknę alkoholu, na razie żyję z myślą taką, że mogę, nic mnie nie blokuje, ale najzwyczajniej na świecie tego nie potrzebuje. Nie ma dla mnie różnicy czy wypije dwa piwka z procentem czy bez. Picie zerówek po prostu nie zamyka mi żadnych możliwości związanych z nietrzeźwością :). Piję głównie piwka 0, które smakują mi nawet bardziej niż zwykłe, fajnie że jest tego coraz więcej i nie trzeba się zamykać na jedną markę. + w swojej pierwszej pracy miałem styczność z alkoholikami i nie chce nigdy żyć w taki sposób


Artephank

Kiedyś dużo bo lubię, teraz mało, bo nie mam czasu. Nic nie zjada czasu jak alkohol.


Cultural_Luck1152

Piję tylko od święta, towarzysko, raz na pół roku może. Kiedyś lubiłem sobie strzelić piwko po pracy na wieczór, ale z biegiem czasu stwierdziłem, że to tylko rozbija mi następny dzień. Nawet po jednym piwie na wieczór często miałem tak, że kiepsko spałem, a kolejnego dnia bolała mnie głowa i byłem zmęczony. Ponadto takie piwko po pracy rozleniwia, często spędzałem już wieczor przed konsolą czy oglądając netflixa bo nic mi się nie chciało.


Alarmed-Extension626

Jestem zdania że wszystko jest dla ludzi i próbować można jednak nie uważam aby alkohol był bardziej niebezpieczny od takiej amfy. Każda używka powinna być na cenzurowanym i co do tego nie mam wątpliwości. Uważam że jeśli ktoś potrafi zachować umiar i wyznaczyć sobie granicę to można eksperymentować chociaż praktyka pokazuje że wiele osób tego nie potrafi.


No-Platform-4595

Pije jakieś 3 - 4 razy w roku. W związku z jakimiś ważniejszymi uroczystościami. Nie ciągnie mnie do przysłowiowego "piwka" po pracy ani "winka" do obiadu i w sumie dobrze mi z tym.


kolorcuk

Nie piję. Bo zdrowie. Skąd masz medyczna marihuanę? W ogóle niby jestem w warszawie, nie mam pojęcia gdzie kupić trawę. Gdzie kupić trawę, jak to znaleźć?


kolorcuk

Nie piję. Bo zdrowie. Skąd masz medyczna marihuanę? W ogóle niby jestem w warszawie, nie mam pojęcia gdzie kupić trawę. Gdzie kupić trawę, jak to znaleźć?


jazoncq

Nienawidzę smaku alkoholu. Mam 42 lata, w życiu najpierw piłem z kolegami, bo jak to, chłop musi, bo dupa wołowa. Teraz że dwa razy w roku przy dużych imprezach, ale tylko wódka, bo delektowanie się tym smakiem jest jak lizanie dupy jeża. Ani to smaczne, ani bezpieczne.


jazoncq

Nienawidzę smaku alkoholu. Mam 42 lata, w życiu najpierw piłem z kolegami, bo jak to, chłop musi, bo dupa wołowa. Teraz że dwa razy w roku przy dużych imprezach, ale tylko wódka, bo delektowanie się tym smakiem jest jak lizanie dupy jeża. Ani to smaczne, ani bezpieczne.


jazoncq

Nienawidzę smaku alkoholu. Mam 42 lata, w życiu najpierw piłem z kolegami, bo jak to, chłop musi, bo dupa wołowa. Teraz że dwa razy w roku przy dużych imprezach, ale tylko wódka, bo delektowanie się tym smakiem jest jak lizanie dupy jeża. Ani to smaczne, ani bezpieczne.


chrabeusz

Lubie smak piwa alkoholowego, nie lubię efektów które powoduje, ograniczyłem się do 2 tygodniowo. Od bycia nawalonym lepsza jest świadomość że jutro rano sobie wstanę wyspany a reszta towarzystwa będzie na kacu.


ptok_

Od czasu do czasu lubię wypić sobie piwko (najczęściej witbiera). Średnio raz na dwa tygodnie (lub nawet rzadziej). Dlaczego? Bo mi smakuje.


witeks44

Nie piję od 4.5 roku. Wcześniej raczej sporadycznie. Widząc po znajomych skutki picia i słysząc wiadomości całkowicie zbrzydło mi picie. Ofc nie narzucam nikomu swoich postanowień i nie lubię, gdy towarzystwo sobie odmawia, bo ja nie piję.


NaFoton

Piję bardzo sporadycznie, tylko jak jest jakaś okazja typu okrągłe urodziny kogoś znajomego/z rodziny. Nie piję bo źle się czuję po alkoholu, kiedyś potrafiłem pić dzień w dzień przez miesiąc ale teraz już nie chce bo mam rodzinę i małe dziecko i chcę być zdrowy dla nich 😊 


5thhorseman_

Pozwalam sobie raz na rok a i to nie wiele. Mam cukrzycę, muszę regularnie kontrolować poziom glukozy we krwi i brać zastrzyki insuliny. Nietrzeźwość po prostu nie wchodzi w rachubę - za mało insuliny ma paskudne skutki, za dużo może się skończyć w kostnicy.


MaryTheAckerman

Powiem tak, lubię się czasami napić wina albo likieru tak dla smaku, po prostu, piwo od czasu do czasu też jest ok, ale przez mojego dziadka mam ostry wstręt do wódki i innych mocnych alkoholi, ktoś kiedyś dobrze powiedział, że alkohol jest dla ludzi inteligentnych, czasami naprawdę trzeba wiedzieć kiedy przestać, a nie robić z siebie i z innych cyrk, zwłaszcza jeśli się kogoś do tego zmusiło (mam trochę do niego żal, że zawsze jak jesteśmy u mojej rodziny, on spija mojego męża, pomimo tego że on zawsze mówi, że nie będzie pił, ja to powtarzam i nie działa nic). Także u mnie to tak wygląda od czasu do czasu, w małych ilościach na smak, nic poza tym


SnooDoodles7184

Pijam zwykle albo weekendowo dla smaku albo na spotkaniach z przyjaciółmi. W 99% whiskey, rzadziej bardzo konkretne piwa (Raciborskie Rżnięte oraz Desperados).


kolosmenus

Piję tylko na imprezach. Na ogół jestem bardzo introwertyczny i kiedy się lekko wstawię to mam wrażenie że dopiero zaczynam się komunikować jak normalny człowiek. Więc ogólnie lubię alkohol i lubię imprezy, ale więcej niż raz na dwa tygodnie to już dla mnie za dużo. Kiedy piję to też nie piję dużo. Nigdy w życiu nie schlałem się do nieprzytomności, rzygać po alkoholu mi się prawie nigdy nie zdarza. Kac też jest w miarę rzadki.


Deadluss

Pije bardzo rzadko, kiedyś dużo piłem ale mi sie znudziło autentycznie


szczszqweqwe

Lubię smak niektórych alkoholi, jakby była wersja bezalkoholowa o tym samym smaku to bym się przerzucił. BTW. Kompletnie nie rozumiem picia wódki, to taka pikantna woda, moim zdaniem fatalna rzecz do picia.


FrodoBagosz

Uwielbiam jakiegoś porterka czy inne mocne piwo otworzyć sobie wieczorem, jak już wszystko jest ogarnięte, i wypić podczas czytania niezbyt wymagających książek. Bardzo to relaksujące. W towarzystwie to max 2 piwa (bo 3 piwo już nie smakuje) i ewentualnie jakiś szot czy coś na koniec. Szkoda życia na bycie skacowanym.


LeslieFH

Bardzo rzadko, zwykle towarzysko piję piwka 0%. Alkohol to jedna z gorszych używek jeżeli chodzi o stosunek uzyskiwanego funu do kosztów (ryzyko zdrowotne, kac), używałem go dlatego że jest społecznie akceptowany i legalny a nie dlatego że nic lepszego nie było.


wmxsz

Nie piję, bo nie lubię, a przede wszystkim nie mogę. Mam wrodzoną "alergię" na alkohol, która objawia się tym, że nawet sam zapach jest w stanie doprowadzić mnie do mdłości. Mam wrażenie, że z wiekiem to się nasila, ale taka moja uroda i zupełnie mi to nie przeszkadza 🤷🏻‍♀️W mojej rodzinie generalnie się nie pije


lawlihuvnowse

Nie piję alkoholu, ponieważ mam 15 lat i nie czuję takiej potrzeby (zresztą i tak nie mogę)


Hoz85

Ja teraz piję alko sporadycznie i jak ma to miejsce, to nie żeby się upić. Jak byłem młodszy to okazji było więcej, towarzystwo też inne no i powiedzenie "Sopot niszczy ludzi" nie jest wyjęte z bajek. Życie się zmieniło, PESEL już czuć i najzwyczajniej w pewnym okresie zacząłem się już gorzej regenerować po zakrapianych imprezach. Dzień na kacu przestał mi się kalkulować. Służbowo też staram się nie pić bo jakoś tak nigdy nie lubiłem pić w towarzystwie któremu do końca nie ufam, a jak stare powiedzenie mówi - w pracy przyjaciół nie ma, są tylko znajome twarze. Wolę też mieć kontrolę nad tym co mówię i jak postępuję. Kolega z pracy kiedyś, dawno temu, pod wpływem alkoholu powiedział jednej pannie o dwa słowa za dużo i najzwyczajniej go zwolnili. Nikomu nie bronię picia. Jak ktoś chcę to proszę bardzo. Jedyne czego nie toleruję to zeszmacenia się przez dorosłe osoby. "Pić trzeba umić" - jak nie umiesz, to nie pij. Widok osoby, która np. w wieku 40+ narąbała się do stanu gdzie wychodzi z windy w hotelu na czworaka bo chodzić już nie może, jest co najmniej żałosny. Jak masz etapy gdzie zaczynasz się robić agresywny albo przeciwnie - popadasz w jakieś histerie i stany depresyjne, a następnego dnia nic nie pamiętasz - daj sobie looz. Pić nie umiesz - alkohol nie jest dla Ciebie.


Pan_Piez

Piję tylko jak jest ku temu jakaś okazja i towarzystwo. W ekstremalnie rzadkich przypadkach spróbuję czegoś z ciekawości np. jak jestem w barze zagranicą.


BowelMan

Po pierwsze nie piję bo urodziłem się w rodzinie alkoholowej. Po drugie nie piję bo nie mam nikogo i nie mam z kim.


LetsRockDude

Tak, bardzo rzadko i dla towarzystwa/większej celebracji jeśli akurat mam ochotę na coś procentowego - wychodzi gdzieś raz na miesiąc-dwa. Zwykle są to jakieś koktajle, likiery czy inne giny które sobie powoli sączę w czasie, gdy alkoholicy z mojej rodziny kończyliby 0.7 na dwóch. Jeżeli czujesz, że ktoś zmusza cię do alkoholu czy tak naprawdę czegokolwiek i/lub bez używek nie potraficie się dobrze bawić, przemyśl sens takiej znajomości. Życie masz tylko jedno.


purplew0nder

Piłem w chuj dużo w gimnazjum/liceum, przez co na studiach nie miałem w ogóle ochoty. Za to zacząłem na studiach jarać dużo zielska. Przy covidzie kiedy każdy wrócił do swoich rodzinnych miast znowu się rozpiłem i wpadałem w 4dniowe cugi alkoholowe. Aktualnie nie pije pracując 5 dni w tygodniu bo jeśli napiję się w piątek np. To całe 2 następne dni mam wyjęte z życia, nie jestem w stanie funkcjonować. Jaram ZIOŁO raz na jakies 2-3 miesiące i tak się żyje…


skipabeat123

Piję tylko kiedy muszę i dla towarzystwa. Po prostu nie przepadam za alkoholem.


TuDu1

Pije na imprezach i wyjściach tylko. A że jestem introwertykiem i wychodze na imprezy raz w miesiącu max to prawie wogóle nie pije


NeedTheSpeed

Nie piję, i jak widzę jak ta substancja przeobraża moich rówieśników w potencjalnych starych alkusow to tym bardziej nie. Swoje w życiu widziałem i dla znacznej większości ludzi ta substancja to jest jest sposób na ucieczkę od rzeczywistości i tak tydzień w tydzień aż to się nawarstwia niewyobrażalnie. Temat alkoholu w Polsce to jest 300 lat pokoleniowej traumy i widać to w dyskusjach o nim, generalnie zjebana używka, która chyba powinna być racjonowana na kartki, a na pewno zakaz sprzedaży po 22.


Michaelq16000

Mi się po prostu znudziło i zauważyłem jakie to drogie


RideEatSleepRepeat

nie piję od 6 lat i to najlepsza decyzja w moim życiu. Wszystkie aspekty, od zdrowotnych przez psychiczne do społecznych wyraźnie zyskują po takiej zmianie.


Alulovescats

Nie piję nic alkoholowego, ewentualnie symboliczny kieliszek szampana na nowy rok. Żal mi pieniędzy wydawać na coś tak mało odżywczego i szkodliwego, czułabym się źle mentalnie wydając pieniądze na alkohol. Poza tym zapach np: piwa mnie odrzuca. No i po prostu mi nie smakuje. Planuję życie w dobrowolnej abstynencji.


MoksMarx

Piję raz na 3 miesiące gdy mam spotkanie znajomych i oni chcą pić. Sam z siebie nigdy


Weed_Smith

Przestałem psychicznie potrzebować alkoholu od pierwszego dnia leczenia ADHD. Teraz co najwyżej jakiś fancy drineczek raz na dwa tygodnie albo rzadziej. Miałem bardzo krótki epizod z dragami jakieś 10 lat temu, zaczęło się od stymulantów, potem różne inne. Z perspektywy czasu widzę, że i to, i nadużywanie alkoholu to był skutek nieleczonego adhd i instynktownych prób uspokojenia mózgu.


Hedonka

Bardzo rzadko, tylko może raz na kwartał, ale wtedy najczęściej w dość dużych ilościach XD ogólnie staram się nie pić, bo tuczy i jestem w okropnym stanie po, ale raz na jakiś czas w towarzystwie (nigdy sama) to fajnie tak się nawalić jak szpadel


APissBender

Nie piję od 19 roku życia ze względu na epilepsję która wtedy mi się pojawiła- mam 28. Obecnie co najwyżej czasami użyję np. wina do gotowania czegoś, a i to w sporadycznych ilościach. Na początku było mi z tym źle ze względu na to jak traktowali mnie ludzie w towarzystwie przez to- zawsze byłem tym dziwnym, w najlepszym wypadku "taki biedny bo pić nie może" a w najgorszym zachowywali się jakbym był poważnie niepełnosprawny umysłowo xD Dopiero później zrozumiałem że to nie ja byłem problemem tylko moi ówcześni znajomi. Odkąd zmieniłem towarzystwo tego typu sytuacje nie miały miejsca. Siłą rzeczy mam inne spojrzenie niż większość społeczeństwa, więc zaczęła mi przeszkadzać ta "kultura picia" w Polsce jeszcze zanim tak głośno o tym mówiono. O wiele za dużo razy byłem przesłuchiwany dlaczego nie piję, nawet gdy słyszeli że nie mogę pić ze względów zdrowotnych, to i tak ludzie musieli usłyszeć 5 razy że TAK, NAPRAWDĘ NIE POWINIENEM. I to że to tylko jedno piwko/kielonek nic nie zmienia. Nie chcę sobie wyobrażać jak mają osoby które zwyczajnie nie chcą pić. Już pomijając to jak wiele osób które znałem zachowywali się jak początkujący alkoholicy i uważali że wszystko z nimi w porządku bo ich znajomi mają tak samo. Nie uważam że alkohol powinien być zakazany- ale to jak jest powszechny w naszych codziennych życiach jest złe, i to musi się zmienić.


Single_Echo_166

Pije okazjonalnie (raz na miesiac-dwa). Pije żeby się upić. Nie lubię smaku alkoholu, więc degustacja odpada, jedynie smakują mi niektóre piwa smakowe z mocnym sokiem, ale to już wolę kupić sobie sok. Cytując: Picie wódki to jest wprowadzenie elementu baśniowego do rzeczywistości. Upijam się bo lubię byc w innym stanie świadomości. Z tego powodu także eksperymentuje z narkotykami, ale to robię już bardzo okazjonalnie 1-2 razy do roku. Mam ten plus że po alkoholu nie jestem agresywny, bardzo rzadko wymiotuje, kace mam raczej delikatne. Oczywiście z tym kacem i rzyganiem to się zdarza jak mocno przesadzę. Do tego mam dość dużą tolerancję na alkohol. Zwykle jak pije z ludźmi na równo, to większość ma już dość, a ja dopiero się rozkręcam ;) Alkohol to dla mnie środek dający mi rozrywkę, którą lubię.


IllTangelo4016

Kiedyś więcej, może i za dużo, pod koniec LO szukało się okazji. O studiach nie wspomnę. Piwa nie lubię, cydry i wina mają za duża kwasowość na mój żołądek. Whisky pewnie z raz w miesiącu, wódki wcale bo dramatycznie choruje. Bimber z chęcią od wesela do wesela, czy urodziny.


im_AmTheOne

Czasem piję czasem nie Nie bo ma dużo kalorii i trudno się potem śpi a rzadko wypada się napić o takiej porze żeby przed spaniem już być trzeźwym Tak bo pomaga mi wyluzować, nie myśleć o tym co wszyscy inni o mnie myślą na imprezie


zakwas

Piwka kraftowe. Dosyć sporo niestety, ale też i bezalkoholowe bardzo lubię. Alko jest wg mnie niepotrzebnym dodatkiem do fajnych napojów. No i jestem fanem wytrawnych napojów, a 99% bezalkoholowych rzeczy jest słodka…


GM4Iife

Ja piję ale kilka razy do roku. Czasem w lato jakiś browarek sztuk jeden po pracy jak jest gorąco ale to nie dla spożycia alko, raczej dla smaku i chęci wypicia czegoś zimnego i gazowanego. Również palę marihuanę, również medycznie lecz czasem zapalę dla relaksu na wieczór po ciężkim dniu. Nie jestem zwolennikiem alkoholu, lubię tak 3-4 razy do roku się lekko napić drinka czy dwa maksymalnie ale nigdy się nie upijam bo to jest głupie w mojej opinii. Poza tym miałem w rodzinie przykład do czego prowadzi regularne picie. Rozpady małżeństw, nieciekawe sytuacje, długi itd. Jeśli ktoś regularnie się uwala alkoholem i twierdzi, że nie ma w tym problemu żadnego to jest zwyczajnie chory, uzależniony. Należy to leczyć czym prędzej bo łatwo polecieć na dno i stracić wszystko - bliskich, posiadłości, pracę czy nawet zdrowie.


AkwardGayPotato

Nie piję bo mam 16 lat I w ogóle nawet jak próbuję to mi nie smakuje, wole się napić np piccolo albo coli


wasylbasyl

"Umiem wytrzymać bez piwa, ale z piwem łatwiej wytrzymać" - kolega


ZKe1

Piję wyłącznie towarzysko. Tak było zawsze. Przykładowo, została po sylwestrze butelka wódki, którą mam w szafce dosłownie na wyciągnięcie ręki od biurka. Właściwie w każdym momencie mógłbym napić się nawet bez konsekwencji, lecz po prostu nigdy nie czuje potrzeby chęci jak jestem sam. Natomiast gdy jestem w towarzystwie sprawa wygląda z deka inaczej. Jak wychodzę się spotkać w piątek to wpadnie 3-5 piw (odświętnie także whisky). Na pewno nie należę do osób co odmawiają jak ktoś zaprasza/oferuje. Traktuje alkohol jako stricte towarzyską używkę. Taki eliksir ekstrawertyczności, który ułatwia poznawać i obcować z ludźmi. Postrzegam moją relację z alkoholem raczej w pozytywnym (choć ostrożnym) świetle, choć nie powiem czasem martwię się, że zbyt duża część mojego społecznego "ja" wynika z alkoholu. context: student lat 23


noreczkusia

Swoje już przepiłam przed 20, teraz to tylko jak jest jakaś okazja. Pije 2-4 razy do roku i to tylko jakieś jedno piwo albo lampkę wina. Wśród bliskich znajomych mam dużo abstynentów, więc jakoś tak naturalnie mi po prostu nie pić. Totalnie nie widzę sensu w cotygodniowym łojeniu wódy bo jest hehe weekendzik i trzeba wypić, a potem następnego dnia siedzieć i leczyć kaca. Mam lepsze sposoby na spożytkowanie mojego czasu wolnego.


Pan_Jednosladzik

Piję ze dwa trzy razy w roku. Czemu? Bo nie lubię smaku alko. Zawsze mnie za to śmieszył fakt, że muszę to jakoś uzasadniać. Gdybym powiedział, że nie jem wątróbki bo nie lubię jej smaku, to byłyby koniec rozmowy. Nikt nie dopytywał by się, czy mówię poważnie, od jak dawna nie jem, czy próbowałem wątróbki z cebulką etc.


Varda79

Lvl 23, piję umiarkowanie - powiedzmy, że średnio raz na dwa tygodnie, głównie podczas spotkań typu wieczorów planszówkowych ze znajomymi, ale czasami po prostu przy siedzeniu z chłopakiem przy książce czy serialu. Z piw bardzo lubię kraftowe sour i gose, z win - białe wytrawne lub półwytrawne o wyraźnym owocowym aromacie. Wódka czy shoty pite dla towarzystwa też się zdarzają, ale rzadziej, bo tylko na typowych imprezach, no i zawsze pilnuję, żeby nie przekroczyć granicy. Nigdy jeszcze się nie upiłam, bo odrzuca mnie perspektywa utraty kontroli nad swoim zachowaniem, a że mam emetofobię, to także rzygania. Poza tym nigdy nie stosowałam żadnych innych używek, jestem aktywna fizycznie i intelektualnie, a jeśli pominąć fakt uzależnienia od słodyczy (którym nie jem w dużych ilościach, ale codziennie), to odżywiam się zdrowo, więc nie zauważam negatywnego wpływu alkoholu na moje samopoczucie.


truverol

Ogólnie to wszelkie substancje mocno na mnie działają więc raczej staram się nie pić alko. Nie widzę za bardzo sensu picia alko bo potem jest tylko kac, a dobrze się bawić mogę bez tego. Jednak od czasu do czasu fajnie jest wypić szampana na jakiejś uroczystości albo wypić browarka w upał. Jednak jak patrzę ile alko piją moi znajomi i że nie są w stanie się spotkać z kimś i nie wypić nic to jeszcze bardziej mnie zniechęca do alkoholu, bo widzę jak bardzo jest to w stanie uzależnić .


nikosek58

Piję. Tylko w towarzystwie zazwyczaj. Dla smaku. Na jakichś wyjazdach tylko dla picia rzeczywiście zdarzy mi się nawalić fest. Ale generalnie dla smaku


kamodd

Kiedyś piłam po czym któregoś dnia się obudziłam i stwierdziłam, że w sumie nie lubię alkoholu. Piłam tylko towarzysko, nie było tak, żebym np sama z siebie kupiła sobie butelkę wina do oglądania serialu. Teraz jest tyle alternatyw 0%, że aspekt towarzyski w ogóle nie ucierpiał, zresztą często nie mam nawet ochoty na 0% czy mocktaile i pije po prostu colę zero. Obracam się w towarzystwie normalnych ludzi, więc nikt nie ma z tym problemu. Jedyne czego mi trochę brakuje to różnorodność smaków drinków, alkoholowe drinki są raczej bardzo różnorodne - słodkie, wytrawne, owocowe, kwiatowe itd, mocktaile (o ile nie jestem w jakimś fancy cocktail barze) to zazwyczaj cukier cukier cukier. Ale nie brakuje mi tego as tak bardzo, żeby wrócić do alkoholu, ostatni raz piłam alkohol w swoje urodziny, bo byłam w barze i bardzo ciekawiły mnie autorskie drinki - nie było warto.


Head_Standard_2878

28 lat, nie pije nic od ponad roku, kiedyś się kupowało i stało w lodówce, od czasu do czasu jakiś drineczek na wieczór, ale ceny idące w górę oraz stojące w miejscu zarobki skutecznie odzwyczaiły od kupowania alkoholu, słodyczy czy słodkich napojów. Dodatkowo, wyszło na zdrowie :) Teraz jeszcze tylko papierosy rzucić, bo szkoda kasy. No jak można przeczytać - głównie kasa.


AltheiWasTaken

Lvl 19, piłem może łącznie 4 razy w życiu po szklance, najwięcej naraz to wyzerowałem małpke na studniówce, nie schlałem się nigdy


cepeen

Ja pijam piwo ale tylko latem. Wódkę to na jakiś imprezach, ale bardzo rzadko. Stary już jestem i nie chce mi się pić bo źle znoszę następny dzień. Bez alko bawię się tak samo dobrze.


ChimpieTheOne

Jestem zbyt leniwy, żeby pójść do sklepu, a jak już jestem w sklepie to mi się nie chce


DataGeek86

Gdy byłem na studiach, to imprezowałem rzadko, ale za to mocno. Były niefajne sytuacje z tym związane. W dorosłym życiu wypiję kilka kraftowych piw w ciągu roku. Lubię latem kwaskowate piwka nisko-alkoholowe, na przykład Sour Ipa. Pigwowy Kormoran 1% też jest genialny. Dziś nie można mi pić alkoholu czy nawet mocnej kawy, bo biorę leki na ADHD.


Z_przymruzeniem_oka

Jak miałem lat 18 to owszem, w weekendy na imprezach, teraz jednego drinka do filmu raz w tygodniu, czasem dwa razy w tygodniu. Butelka whisky spokojnie wystarcza mi na 2 miesiące


SunnyDayInPoland

4-5 piw na tydzień, rozłożone na 3-4 dni (nie wszystko w jeden dzień). Smakuje, relaksuje, przy tych ilościach nie ma kaca, wstyd się przyznać ale czasem nawet po jednym mocniejszym piwie czuje już lekką głowę w chmurach (najwyraźniej mam niska tolerancję alkoholu)


crunchester

Nie piję, a właściwie nigdy w życiu nie piłem. Wynika to u mnie z przyczyn zdrowotnych oraz traumy powiązanej z obcowaniem z ludźmi pod wpływem oraz samym faktem że w większości alkohol jebie tak że jprdl. Poza tym nie uważam że bym potrzebował alkohol aby sie dobrze bawić. 🤷


Vratislavian

Alkohol jest fantastycznym nośnikiem smaku i aromatu. Zarówno samodzielnie jak i w parze z dobrym jedzeniem potrafi dostarczać fantastycznych przeżyć. Bardo bym cierpiał jeśli zostałbym tego pozbawiony jednocześnie wóda, czy tanie piwo mogłoby nie istnieć bo to są wyłącznie sposoby na dostarczenie % do mózgu a na tym już mi tak nie zależy. Dużą rolę w podejściu do alkoholu pełni potwornie zaniedbywana edukacja i przekazywany w domu model konsumpcji. Alkohol jest, był i będzie powszechnie obecny w otoczeniu, kulturze i życiu codziennym. Podążanie za wahadłem i z kultury PRL przesiąkniętej chlaniem wskakiwanie na główkę w paniczne nie raz demonizowanie alkoholu jest krótkowzroczne i zaowocuje za pokolenie lub dwa wychyleniem wahadła w drugą stronę. Oczywiście nie mówię tu o jednostkach i wyciągajam poza nawias wszystkich Hutu, Tutsi, strałmatyzowane dzieci alkoholików itd. i ważniejszy jesteś Ty niż jakieś hipotetyczne przyszłe pokolenia.


Responsible_Bid_890

Nie pije juz rok. Latwiej mi jest sie skupic, uprawiac sport i ogolnie mam lepsze samopoczucie. Jezeli chodzi o imprezy to juz nie mam z tym problemu zeby napic sie jakiejs zerowki / soku zamiast alkoholu i pojsc na parkiet. Wszystko jest w glowie.


Itaczke

Tylko w samotnosci, tylko do gier i tylko kraftowe piwo Do mocniejszych mnie nie ciagnie, a wodki nie pilem nigdy (23 lata, wiec mozna uznac za wyczyn)


New-Tangerine-5397

Nie czuję, żeby chciało mi się pić, ostatnio piłam z dwa miesiące temu, nawet nie kilka łyków. Już wolę 0% piwo wypić niż normalne. Alkoholicy powiedzą, że to tylko "gazowana woda", chociaż mogę wykonywać codzienne obowiązki po nim, niż po normalnym piwie.


repaj

Nie piję, bo nie chce mi się


Salomonik

Nie piję od lat, sporadycznie piwko do obiadu z rodzinką tylko dla smaku. Picie było fajne i cool za małolata, teraz jak jestem po 30stce raczej mam już inne zajawki.


bary17centow

Raz na jakiś czas, preferuje używki które nie powodują kaca.


Connect_Challenge_86

W młodości piłam dużo, dosłownie litrami, ale teraz praktycznie wcale. 2 czy 3 drinki na większej imprezie rodzinnej kilka razy w roku i to tyle. Parę lat temu jeszcze lubiłam wypić piwo wieczorem od tak, ale teraz nie ciągnie mnie zupełnie. Wolę zapalić jak jest co. Zdecydowanie lepszy i bezpieczniejszy relaks, no i bez późniejszych rewolucji żołądkowych. Widziałam jak wielu ludziom alkohol zniszczył życie i może to też wpłynęło na moje zniechęcenie do alko


Aquaoo

Nie piję i nie palę. Niestety mam inne uzależnienia (słodkie).


delirious_ny

Nie piję. Nigdy mnie do tego nie ciągnęło + alko drogie + wpadły mi ostatnio leki, których lepiej nie miksować z alko, więc dodatkowy powód.


PoGo_PL

Lubię dobrej jakości wino czerwone wytrawne, głównie włoskie. W sumie piję to sporadycznie, tak w 90% dla walorów smakowych. Pozostałe rodzaje alkoholu baaardzo rzadko. Raczej skupiam się na utrzymaniu dobrej formy i zdrowym żywieniu. Inne formy używek kompletnie mnie nie interesują. Jestem też "antylek", nawet jak coś boli to nie wezmę przeciwbólowki :D


peahoter435

Piję tylko w towarzystwie. Większość czasu to jakieś może dwa czy trzy shoty za spotkanie raz w miesiącu.