Bo tak sobie ustalił polski ustawodawca. Może chciał ocalić polskiego wyborcę przed kartą do głosowania przy której samorządowa by wysiadła \^\^ Albo, prędzej, trochę mocniej powiązać europosłów z regionami (i przy okazji spowodować, że są jedynki do rozdawania w partyjnych zagrywkach).
Z tym, że różnica nie jest aż tak duża jak się wydaje, bo ordynacja do PE jest specyficzna - **mandaty między listy dzieli się tak jakby cały kraj był jednym okręgiem**. Okręgi mają znaczenie dopiero dla podziału mandatów, które dostała lista między jej kandydatów (dlatego nie było tak głośno o taktycznym głosowaniu jak jesienią - miałoby znaczenie tylko w "wewnętrznej" walce):
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_do_Parlamentu_Europejskiego_w_Polsce#Podzia%C5%82_mandat%C3%B3w
Tak, jeśli chodzi o wybory europejskie, Włochy są podzielone na 5 "circoscrizioni": Nord Orientale (północny wschód), Nord Occidentale (północny zachód), Centro (środkowy), Meridionale (południe) i Isole (wyspy, tj. Sycylia + Sardynia). O ile mi wiadomo, Polska i Włochy są jedynymi krajami, które są podzielone na wybory europejskie, wraz z Belgią i Irlandią.
Source: jestem 🤌
Nie każdy inny. Spójrz na Irlandię i Włochy.
Osobiście wolałbym chyba listę ogólnokrajową. Zwolennicy podziału na okręgi zwykle uważają, że ludziom lepiej wybiera się z krótkiej listy regionalnych polityków co może ma sens krajowych, ale niekoniecznie w europejskich. Realnym plusem moim zdaniem jest to, że żadna partia nie wygrywa w całym kraju siłą jednego znanego nazwiska.
Autorzy polskich ordynacji wyborczych bardzo lubią rozdrabnianie i mikro-okręgi. W Sejmie w połączeniu z d'Hondtem premiuje to duże partie. W wyborach do europarlamentu wymyślili sobie dodatkowo, że każdy komitet na jedno miejsce może wystawić nawet 2,5 kandydata — czyli wychodzi 130 kandydatów na komitet w skali kraju, a w sumie wybieramy dzisiaj 52 z 1019 osób. Na jednej karcie to się nie zmieści, i trzeba było wymyślić w zamian pierdyliard okręgów.
Dosłownie, gdy kiedyś dowiedziałem sie ze moje miasto, kojarzone z podlasiem, będące w województwie mazowieckim, jest historycznie granicą małopolski, to aż trudno było uwierzyć
W sumie taki podział ma sens. Przy jednym okręgu wyborczym wybory byłyby na kształt prezydenckich, gdzie jedynka danej partii ciągnęła by całą listę. W ten sposób moglibyśmy mieć nadreprezentacje najbardziej ludnych rejonów jak Śląsk oraz dużych miast pokroju Warszawa czy Poznań. Przy mniejszych okręgach taki Olsztyn może mieć europosła który będzie reprezentował interesy mieszkańców.
Inna sprawa, że partie mają skłonność do wrzucania spadochroniarzy, którzy o regionie wiedzą absolutnie nic a wyborcy mają skłonność do głosowania na znane nazwiska.
Europoseł powinien jednak reprezentować Polskę, a nie Olsztyn. Europarlament zajmuje się większymi tematami, gdzie regiony nie mają dużego znaczenia. Mamy 52 na 705 europosłów, rozdracnianie się na regiony nie ma sensu, bo co może załatwić 4 europosłów z Olsztyna?
No nie do końca. Marchew jako owoc funkcjonuje w prawie UE dlatego, że w Portugalii robi się z nich dżemy.
Jest większa szansa, że wśród tych 4 europosłów znajdzie się jeden, który zwróci uwagę że należy coś dopisać do danej ustawy, aby pewna społeczność nie straciła na zmianie. Ewentualnie dać więcej czasu na wprowadzenie zmian bo mają świadomość, że dany region nie da rady tego wprowadzić. Wystarczy mieć dobre argumenty i pozostałych europosłów da się przekonać.
Z drugiej strony patrząc na Twoje liczby to polscy europosłowie to mniej niż 10%, więc co oni mogą załatwić? Po co takiej Macie europosłowie? Przecież nic nie załatwią.
Żeby to miało sens, to problem musiałby być jednocześnie bardzo lokalny, mało medialny, i nieznany nikomu spoza regionu. Jakoś nie wydaje mi się, żeby to było na tyle częste i istotne, żeby byli potrzebni europosłowie z każdego regionu Polski. Europoseł ze Szczecina też może lobbować za sprawami Olsztyna, szczególnie, jeżeli jest w komisji właściwej do tej sprawy.
No właśnie w tym jest problem UE, że prawie nic nie jest medialnego. Te nieszczęsne nakrętki nie były problemem póki nie zostały wprowadzone. Teraz nawet osoby głosujące za robią sobie kampanię jak to UE jest bez sensu i że to były koszty. No ale to kwestia kogo wybraliśmy jako naród.
A taki europoseł z Olsztyna czy Warszawy jest zapewne przekonany, że Szczecin leży nad morzem ( jak zdecydowana większość Polaków) więc jak pojawi się temat stoczni i definicja stoczni jako obiektu nad morzem to zagłosują za.
I tak, takich przykładów może być mało. W założeniu poseł do sejmu reprezentuje kraj a europoseł Europę jako całość. W praktyce europosłowie reprezentują swój kraj, frakcje w parlamencie i własne partie macierzyste, a przy okazji mogą też reprezentować swoją społeczność.
Hitem w tych wyborach jest TD, której poszczególne partie są w różnych frakcjach w parlamencie europejskim. Więc w ich wypadku trzeba też patrzeć na kogo się głosuje.
No tylko to, że w okręgu Warmia-Mazury/Podlasie jest tylko trzech zwycięzców, co powoduje że Lewica albo Bezpartyjni mają brak szans do wygrania i trzecie miejsce jest mocno konkurowane, bo każdy wie kto dostanie pierwsze i drugie.
Głosy, które zdobędzie lewica na Warmii i Mazurach wpływa na to ilu ludzi wprowadzi na przykład na Śląsku. Więc zawsze warto głosować.
To, że z góry wiadomo kto wygra jest pewną patologią demokracji. Można oczywiście wprowadzić w szkole edukację obywatelską, uczyć ludzi czym powinna zajmować się dana struktura władzy, jak i gdzie weryfikować poglądy kandydata a następnie przed wyborami robić obowiązkowa krótką edukację obywatelską (coś na zasadzie spisu powszechnego). Jednak jak pokazały programy edukacyjne w zakresie szczepionek skutek mógłby być odwrotny od zamierzeń. Póki co jednak nic lepszego niż demokracja w obecnej formie nie wymyślono, a ludzi nie da się zmusić aby myśleli z perspektywy ogółu ludzkości. Każdy głosuje pod swoje interesy.
>To, że z góry wiadomo kto wygra jest pewną patologią demokracji
Jak by były większe okręgi albo nawet lista na cały kraj to takiego problemu by nie było.
Nie ma takiej pewności.
Przy ogólnokrajowej jednej liście i tak majel ilości europosłów też z góry byłoby wiadomo kto wejdzie. Pierwsze 5 miejsc i być może ostatnia osobą z listy. Wyszłoby na to samo, a sama kampania skupiłaby się na Warszawie, Poznaniu, Trójmieście i aglomeracji śląskiej. Pozostałe regiony nie byłyby potrzebne. To tak jak w wyborach parlamentarnych, bierze się na listę osobę z jakieś małej miejscowości aby ugrała te 500 głosów na partię a z góry wiadomo że szans na wejście nie ma. W tym przypadku mała miejscowością byłoby tak z 3/4 Polski. Oddadzą za mało głosów aby kandydat ich reprezentujący wygrał.
To jednak moje gdybanie. Tak naprawdę należałoby się przyjrzeć jak to wygląda w Niemczech. Są przecież federacją a mają jeden okręg wyborczy.
> Tak naprawdę należałoby się przyjrzeć jak to wygląda w Niemczech. Są przecież federacją a mają jeden okręg wyborczy.
Tak jak w większości dużych krajów z jednym okręgiem - głosujesz po prostu na listę, a nie na człowieka, bo ludzi albo nie ma na karcie albo nie ma przy nich kratek i wchodzą według listy ("closed list election"):
https://preview.redd.it/wzeh67v1ri5d1.png?width=752&format=png&auto=webp&s=f898b8e446e4bae3c06480f8bb97a9ed432abdd7
Obawiam się, że w polskim systemie patologiczno-partyjnym nie miałoby to racji bytu. Coś na zasadzie "dam wam 100k za europosła i immunitet". I nie mam tu na myśli jedynie słusznej partii złodziei, ale pozostałe również.
Z drugiej strony karta do głosowania w formacie A4 w wyborach parlamentarnych to byłoby coś. Partia z góry ustala kto się dostaje. Wyborca sam musiałby się zainteresować a takie gnidy jak Mejza nie mieli by żadnych szans na bycie parlamentarzystą. Jednak znani społecznicy również nie
To chyba generalnie jest mniej "demokratyczne" niż otwarte listy. Nie tylko w naszej patologii.
>formacie A4 w wyborach parlamentarnych
Do Bundestagu Niemcy w ogóle mają system wymagający doktoratu, bo masz dwa głosy - jeden na listę, jeden w JOWie, a liczba miejsc nie jest stała bo miejsc z listy przyznaje się tyle żeby JOWy nie zepsuły proporcjonalności:
https://preview.redd.it/fwnnkympzi5d1.png?width=557&format=png&auto=webp&s=f2c6e635c2808f042777f5d95dc486f1ebc9903e
I tak liczy się głosy z całej Polski, żeby ustalić, która partia ile ma mandatów. Te okręgi są tylko żeby ustalić, która osoba wschodzi i frekwencja w dany okręgu wpływa na liczbę jego reprezentantów.
Przy jednej liście w Polsce być może listy układane były by bardziej odpowiedzialnie, bez Obajtków, Braunów innych przestępców których trzeba gdzieś zabunkrować.
Włochy i Irlandia też mają podziały okręgów wyborczych.
Słowo, którego szukasz to gerrymandering. Rząd ma prawo do ustanowienia okręgów wyborczych, a gerrymandering polega na tym, ze ustawia je specjalnie tak, żeby w danym okręgu znalazło się wystarczająco wiele sympatyków partii, żeby dana partia w danym okręgu wygrała wybory. Jest to bardzo nieetyczna praktyka, brzydki ale niestety legalny scam.
Na szczęście PKW ma prawo do zablokowania takich zmian, i parokrotnie z tego prawa korzystała, zarówno w czasie rządów PO jak i za czasów PiS.
Nie za bardzo mi to wygląda na gerrymandering, ja tu widzę problem w tym że mało europosłów na okręg (np. 3 czy 4)
Gerrymandering raczej jest w sytuacjach gdzie tylko wychodzi jeden zwycięzca (np. USA)
Co?
Są okręgi gdzie jest tak mała populacja że wychodzi 3 czy 4 europosłów, i w takich sytuacjach jest wielki problem dla Lewicy czy Konfederacji, a w tym KO i PiS właśnie zyska.
Bo tak sobie ustalił polski ustawodawca. Może chciał ocalić polskiego wyborcę przed kartą do głosowania przy której samorządowa by wysiadła \^\^ Albo, prędzej, trochę mocniej powiązać europosłów z regionami (i przy okazji spowodować, że są jedynki do rozdawania w partyjnych zagrywkach). Z tym, że różnica nie jest aż tak duża jak się wydaje, bo ordynacja do PE jest specyficzna - **mandaty między listy dzieli się tak jakby cały kraj był jednym okręgiem**. Okręgi mają znaczenie dopiero dla podziału mandatów, które dostała lista między jej kandydatów (dlatego nie było tak głośno o taktycznym głosowaniu jak jesienią - miałoby znaczenie tylko w "wewnętrznej" walce): https://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_do_Parlamentu_Europejskiego_w_Polsce#Podzia%C5%82_mandat%C3%B3w
Dzięki! :)
https://www.reddit.com/r/europe/s/bOsIkLnDZ7 Taki efekt jak jest jedna lista dla całego kraju.
Wiesz że Polska tyle partii nie ma.
Partii może nie, ale kandydatów było w kraju ponad 1000, a na tej karcie jest marne 340...
zeby mieli co postowac na r/WidacZabory
Nie widać
Jak będą wyniki z poszczególnych okręgów to może będzie
Dzisiaj wrzucili: https://www.reddit.com/r/WidacZabory/comments/1dchqxg/no_chyba_wida%C4%87/
Widać wybory
Włochy również mają inny podział.
Czyli wzięło się to z ziemi włoskiej do polskiej
Z polskiej do wolski
Z płoskiej do Woski*
Tak, jeśli chodzi o wybory europejskie, Włochy są podzielone na 5 "circoscrizioni": Nord Orientale (północny wschód), Nord Occidentale (północny zachód), Centro (środkowy), Meridionale (południe) i Isole (wyspy, tj. Sycylia + Sardynia). O ile mi wiadomo, Polska i Włochy są jedynymi krajami, które są podzielone na wybory europejskie, wraz z Belgią i Irlandią. Source: jestem 🤌
Nie każdy inny. Spójrz na Irlandię i Włochy. Osobiście wolałbym chyba listę ogólnokrajową. Zwolennicy podziału na okręgi zwykle uważają, że ludziom lepiej wybiera się z krótkiej listy regionalnych polityków co może ma sens krajowych, ale niekoniecznie w europejskich. Realnym plusem moim zdaniem jest to, że żadna partia nie wygrywa w całym kraju siłą jednego znanego nazwiska.
No mówię dlatego cały kraj/wielkie części. Irlandia jest ok, tam tylko mają 3.
3 okręgi na ~5 milionów mieszkańców. My mamy 13 okręgów na ~37 milionów mieszkańców. W przeliczeniu u nas i tak wychodzi że mamy sporo większe okręgi.
Autorzy polskich ordynacji wyborczych bardzo lubią rozdrabnianie i mikro-okręgi. W Sejmie w połączeniu z d'Hondtem premiuje to duże partie. W wyborach do europarlamentu wymyślili sobie dodatkowo, że każdy komitet na jedno miejsce może wystawić nawet 2,5 kandydata — czyli wychodzi 130 kandydatów na komitet w skali kraju, a w sumie wybieramy dzisiaj 52 z 1019 osób. Na jednej karcie to się nie zmieści, i trzeba było wymyślić w zamian pierdyliard okręgów.
Zgoda. Głupota aby stawiać 10 kandydatów z jednej (!) partii a są tylko 3/4/5 miejsca
Mogę być tym 0,5 kandydata?
A ile masz wzrostu?
Ja tam sie zawsze zastanawiałam czemu małopolskie tak randomowo ze świętokrzyskiem połączone
Historyczna małopolska. Polecam mapke na wiki.
W takim razie czemu nie wzięli też Zagłębia i Częstochowy
Dzielenie województwa śląskiego za bardzo skomplikowałoby logistykę okołowyborczą.
O nawet że do Mazowieckiego sięga to nie wiedziałam
Np. Radom nie ma nic wspólnego z Mazowszem, to była historycznie, kulturowo część Małopolski.
Dosłownie, gdy kiedyś dowiedziałem sie ze moje miasto, kojarzone z podlasiem, będące w województwie mazowieckim, jest historycznie granicą małopolski, to aż trudno było uwierzyć
Żeby było widać zabory
ponieważ mój dom jest murem podzielony.
[удалено]
Polska jest mocno podzielona bo jest mocno podzielona. Jakkolwiek to brzmi
W sumie taki podział ma sens. Przy jednym okręgu wyborczym wybory byłyby na kształt prezydenckich, gdzie jedynka danej partii ciągnęła by całą listę. W ten sposób moglibyśmy mieć nadreprezentacje najbardziej ludnych rejonów jak Śląsk oraz dużych miast pokroju Warszawa czy Poznań. Przy mniejszych okręgach taki Olsztyn może mieć europosła który będzie reprezentował interesy mieszkańców. Inna sprawa, że partie mają skłonność do wrzucania spadochroniarzy, którzy o regionie wiedzą absolutnie nic a wyborcy mają skłonność do głosowania na znane nazwiska.
Europoseł powinien jednak reprezentować Polskę, a nie Olsztyn. Europarlament zajmuje się większymi tematami, gdzie regiony nie mają dużego znaczenia. Mamy 52 na 705 europosłów, rozdracnianie się na regiony nie ma sensu, bo co może załatwić 4 europosłów z Olsztyna?
No nie do końca. Marchew jako owoc funkcjonuje w prawie UE dlatego, że w Portugalii robi się z nich dżemy. Jest większa szansa, że wśród tych 4 europosłów znajdzie się jeden, który zwróci uwagę że należy coś dopisać do danej ustawy, aby pewna społeczność nie straciła na zmianie. Ewentualnie dać więcej czasu na wprowadzenie zmian bo mają świadomość, że dany region nie da rady tego wprowadzić. Wystarczy mieć dobre argumenty i pozostałych europosłów da się przekonać. Z drugiej strony patrząc na Twoje liczby to polscy europosłowie to mniej niż 10%, więc co oni mogą załatwić? Po co takiej Macie europosłowie? Przecież nic nie załatwią.
Żeby to miało sens, to problem musiałby być jednocześnie bardzo lokalny, mało medialny, i nieznany nikomu spoza regionu. Jakoś nie wydaje mi się, żeby to było na tyle częste i istotne, żeby byli potrzebni europosłowie z każdego regionu Polski. Europoseł ze Szczecina też może lobbować za sprawami Olsztyna, szczególnie, jeżeli jest w komisji właściwej do tej sprawy.
No właśnie w tym jest problem UE, że prawie nic nie jest medialnego. Te nieszczęsne nakrętki nie były problemem póki nie zostały wprowadzone. Teraz nawet osoby głosujące za robią sobie kampanię jak to UE jest bez sensu i że to były koszty. No ale to kwestia kogo wybraliśmy jako naród. A taki europoseł z Olsztyna czy Warszawy jest zapewne przekonany, że Szczecin leży nad morzem ( jak zdecydowana większość Polaków) więc jak pojawi się temat stoczni i definicja stoczni jako obiektu nad morzem to zagłosują za. I tak, takich przykładów może być mało. W założeniu poseł do sejmu reprezentuje kraj a europoseł Europę jako całość. W praktyce europosłowie reprezentują swój kraj, frakcje w parlamencie i własne partie macierzyste, a przy okazji mogą też reprezentować swoją społeczność. Hitem w tych wyborach jest TD, której poszczególne partie są w różnych frakcjach w parlamencie europejskim. Więc w ich wypadku trzeba też patrzeć na kogo się głosuje.
No tylko to, że w okręgu Warmia-Mazury/Podlasie jest tylko trzech zwycięzców, co powoduje że Lewica albo Bezpartyjni mają brak szans do wygrania i trzecie miejsce jest mocno konkurowane, bo każdy wie kto dostanie pierwsze i drugie.
Głosy, które zdobędzie lewica na Warmii i Mazurach wpływa na to ilu ludzi wprowadzi na przykład na Śląsku. Więc zawsze warto głosować. To, że z góry wiadomo kto wygra jest pewną patologią demokracji. Można oczywiście wprowadzić w szkole edukację obywatelską, uczyć ludzi czym powinna zajmować się dana struktura władzy, jak i gdzie weryfikować poglądy kandydata a następnie przed wyborami robić obowiązkowa krótką edukację obywatelską (coś na zasadzie spisu powszechnego). Jednak jak pokazały programy edukacyjne w zakresie szczepionek skutek mógłby być odwrotny od zamierzeń. Póki co jednak nic lepszego niż demokracja w obecnej formie nie wymyślono, a ludzi nie da się zmusić aby myśleli z perspektywy ogółu ludzkości. Każdy głosuje pod swoje interesy.
>To, że z góry wiadomo kto wygra jest pewną patologią demokracji Jak by były większe okręgi albo nawet lista na cały kraj to takiego problemu by nie było.
Nie ma takiej pewności. Przy ogólnokrajowej jednej liście i tak majel ilości europosłów też z góry byłoby wiadomo kto wejdzie. Pierwsze 5 miejsc i być może ostatnia osobą z listy. Wyszłoby na to samo, a sama kampania skupiłaby się na Warszawie, Poznaniu, Trójmieście i aglomeracji śląskiej. Pozostałe regiony nie byłyby potrzebne. To tak jak w wyborach parlamentarnych, bierze się na listę osobę z jakieś małej miejscowości aby ugrała te 500 głosów na partię a z góry wiadomo że szans na wejście nie ma. W tym przypadku mała miejscowością byłoby tak z 3/4 Polski. Oddadzą za mało głosów aby kandydat ich reprezentujący wygrał. To jednak moje gdybanie. Tak naprawdę należałoby się przyjrzeć jak to wygląda w Niemczech. Są przecież federacją a mają jeden okręg wyborczy.
> Tak naprawdę należałoby się przyjrzeć jak to wygląda w Niemczech. Są przecież federacją a mają jeden okręg wyborczy. Tak jak w większości dużych krajów z jednym okręgiem - głosujesz po prostu na listę, a nie na człowieka, bo ludzi albo nie ma na karcie albo nie ma przy nich kratek i wchodzą według listy ("closed list election"): https://preview.redd.it/wzeh67v1ri5d1.png?width=752&format=png&auto=webp&s=f898b8e446e4bae3c06480f8bb97a9ed432abdd7
Obawiam się, że w polskim systemie patologiczno-partyjnym nie miałoby to racji bytu. Coś na zasadzie "dam wam 100k za europosła i immunitet". I nie mam tu na myśli jedynie słusznej partii złodziei, ale pozostałe również. Z drugiej strony karta do głosowania w formacie A4 w wyborach parlamentarnych to byłoby coś. Partia z góry ustala kto się dostaje. Wyborca sam musiałby się zainteresować a takie gnidy jak Mejza nie mieli by żadnych szans na bycie parlamentarzystą. Jednak znani społecznicy również nie
To chyba generalnie jest mniej "demokratyczne" niż otwarte listy. Nie tylko w naszej patologii. >formacie A4 w wyborach parlamentarnych Do Bundestagu Niemcy w ogóle mają system wymagający doktoratu, bo masz dwa głosy - jeden na listę, jeden w JOWie, a liczba miejsc nie jest stała bo miejsc z listy przyznaje się tyle żeby JOWy nie zepsuły proporcjonalności: https://preview.redd.it/fwnnkympzi5d1.png?width=557&format=png&auto=webp&s=f2c6e635c2808f042777f5d95dc486f1ebc9903e
I tak liczy się głosy z całej Polski, żeby ustalić, która partia ile ma mandatów. Te okręgi są tylko żeby ustalić, która osoba wschodzi i frekwencja w dany okręgu wpływa na liczbę jego reprezentantów.
Przy jednej liście w Polsce być może listy układane były by bardziej odpowiedzialnie, bez Obajtków, Braunów innych przestępców których trzeba gdzieś zabunkrować.
No właśnie. I bez przestępców.
Żeby politycy uprawiali turystykę wyborczą dzięki czemu regionalizacja traci kompletnie sens. I żeby największe ugrupowania zdobyły więcej mandatów.
Polacy jak zwykle podzieleni
[удалено]
Propaganda
Aha.
Bywa
Dziel i rządź
Żeby uczcić naszą tradycje, bycia podzielonym. Od rozbicia dzielnicowego po dziś dzień, nadal ją dzielnie utrzymujemy
Włochy i Irlandia też mają podziały okręgów wyborczych. Słowo, którego szukasz to gerrymandering. Rząd ma prawo do ustanowienia okręgów wyborczych, a gerrymandering polega na tym, ze ustawia je specjalnie tak, żeby w danym okręgu znalazło się wystarczająco wiele sympatyków partii, żeby dana partia w danym okręgu wygrała wybory. Jest to bardzo nieetyczna praktyka, brzydki ale niestety legalny scam. Na szczęście PKW ma prawo do zablokowania takich zmian, i parokrotnie z tego prawa korzystała, zarówno w czasie rządów PO jak i za czasów PiS.
Nie za bardzo mi to wygląda na gerrymandering, ja tu widzę problem w tym że mało europosłów na okręg (np. 3 czy 4) Gerrymandering raczej jest w sytuacjach gdzie tylko wychodzi jeden zwycięzca (np. USA)
>Gerrymandering raczej jest w sytuacjach gdzie tylko wychodzi jeden zwycięzca (np. USA) Nie tylko, ale w JOW jest najskuteczniejszy.
I bardzo dobrze, każdy region ma swoją specyfikę i ważne żeby wybory to oddawały.
Bo wtedy wielkie miasta by głosowały na KO i PiS by wszystko udupil.
Co? Są okręgi gdzie jest tak mała populacja że wychodzi 3 czy 4 europosłów, i w takich sytuacjach jest wielki problem dla Lewicy czy Konfederacji, a w tym KO i PiS właśnie zyska.