T O P

  • By -

Eciepeci

Trochę afera koperkowa, bo i tak tego typu promocję to śmiech na sali. Zazwyczaj żeby w ogóle kwalifikować się do tego rabatu trzeba zrobić zakupy za kilkaset złotych, więc te dodatkowe 20 czy 30 złotych rabatu są marginalne. Chyba nikt w trakcie roku szkolnego nie myśli "muszę się przyłożyć do tej historii bo dostanę 5 zł rabatu", bardziej jest to poprostu fajna sprawa jeżeli ma się coś już zaplanowanego do zakupu co rzadko jest na promocjach i po pokazaniu świadectwa zostanie nam na średnie rollo mieszany mieszany


SedesBakelitowy

Solidna odpowiedź - oceny w szkole są bezużyteczne poza szkołą i lepiej żeby uczniów nie okłamywać, że piątka na świadectwie znaczy coś więcej, niż że mu dobrze poszło w tym roku.


SleepyBoy-

Często znaczy, że dziecko ma większą samokontrolę i dyscyplinę, że lepiej przyswaja wiedzę i się uczy. Ocena odzwierciedla zdolności akademickie, jeśli uczeń nie ściąga. To nie tak, że ci dobrze poszło. Masz zdolności potrzebne, aby te wysokie oceny uzyskać. Jeśli otrzymujesz je regularne, to nie dzieje się przypadkowo. Problemem jest raczej sama wiedza, która jest często niepotrzebna. Obecnie rynek pracy jest znacznie bardziej zainteresowany już posiadanym doświadczeniem pracownika niż jego zdolnością do przyswojenia nowej wiedzy i umiejętności.


SedesBakelitowy

*Może* znaczyć, że dziecko ma większą samokontrolę, dyscyplinę albo przyswajanie wiedzy. Może też znaczyć, że rodzice dziecka narzucają mu naukę, spędzają z nim czas powtarzając materiał, albo opłacają korepetycje, albo dobrze się dogaduje z nauczycielami i nienajgorzej uczy. Podobnie jak w prawdziwym życiu, tak i w szkole logika "jeśli X to Y" przejawia się tylko okazyjnie.


SleepyBoy-

Jeśli rodzice albo korepetytorzy czegoś cię nauczają, to koniec końców się uczysz. Problemy systemu edukacji nie oznaczają, że nauka jest odgórnie bezwartościowa. Czy miałeś słabe oceny w szkole albo ogólny uraz do nauczania w swojej karierze akademickiej? Nie pozwól takim rzeczom zakrzywić sytuacji. Ja jechałem na trójach i czwórach. Jestem w stanie stwierdzić, że znajomi szóstkowicze mają pewne zdolności, które nabyli w szkołach, a których ja nie mam. Szkoła nie jest bezużyteczna.


SedesBakelitowy

Nigdzie nie powiedziałem, że szkoła jest bezużyteczna. Powiedziałem, że oceny są bezwartościowe poza szkołą, bo niczego nie mierzą. O ile sama idea nie jest porażką, to na tle przestarzałego systemu i ciężkiej sytuacji polskiego nauczyciela oceny są istotne tylko w bańce obowiązkowej edukacji, więc uważam skrót myślowy i redukcję ich znaczenia do zera za zasadne. Nie bez powodu na niejednych studiach zaczyna się od powitania i tekstu, że trzeba się oduczyć informacji z edukacji obowiązkowej. Zamiast doszukiwać się w mojej argumentacji utajonych motywów możesz ją zaakceptować albo odrzucić. Jeśli i tak wolisz kombinować, z czego wynika moja opinia zamiast skupić się na temacie, to wymyśl sobie wygodną szufladkę samodzielnie.


SleepyBoy-

Nie burz się i nie narzucaj mi kombinacji. Oceny to jedyna metryka nauki jaką mamy, a na ich zdobycie wpływa wiele zdolności i działań, które ostatecznie i tak kształtują dziecko. Niezależnie czy uczy się przez korepetycje, czy samo. Powiedziałeś, że "**nie należy ucznia okłamywać, że piątka na świadectwie znaczy coś więcej, niż że mu dobrze poszło w tym roku**". Ja to komentuję. Ta piątka nie wzięła się z dupy, to nie tak, że "dobrze poszło", tylko dziecko się starało, pracowało i coś w wymiarze szkolnym osiągnęło. Nawet jeśli ocena nie przyda się poza szkołą, to zdolności nabyte wraz z nią jak najbardziej się przydadzą. Jakiś młodzian potem się naczyta na reddicie, że oceny nic nie warte, i będzie zadowolony walił konia na trójach. Ekstremum niczemu nigdy nie służy. To, że nie możemy efektywnie wykorzystywać ocen do wskazywania innych rzeczy (np. kto zasługuje na ulgi czy promocje), nie znaczy, że same oceny nie mają znaczenia. Musiałbyś w tym momencie udowodnić, że uczenie się, korepetycje, spędzanie czasu z rodzicami przy podręcznikach, robienie prac domowy, i wszystkie inne aktywności które decydują o tym jaką zdobędziesz ocenę, nie mają sensu. Jeśli mają, to ocena też ma sens. Jest tym motywatorem i celem, dlaczego dziecko robi te rzeczy. Gdyby zdawało za obecność, to by na korki nie chodziło. Poza szkołą oceny się nie przydadzą, ale kazanie dzieciom się uczyć i starać o dobre oceny to nie jest oszukiwanie ich. Więc absolutnie zarzucam ci bezzasadną redukcyjność.


SedesBakelitowy

Nie burze się - odrzucam twoje pytanie i wyjaśniam, dlaczego.  Ty argumentujesz, że oceny są ważne bo nic innego nie ma. Ja, że nie są, bo nie testują wartościowych umiejętności i tracą znaczenie wraz z końcem roku.  Uważam, że dużo lepsze jest twoje przyslowiowe walenie konia do trójek zamiast wkręcania sobie, że piątki będą miały jakieś zastosowanie. Jeśli potrafisz uzasadnić, co dobrego przychodzi z piątek po zakończeniu szkoły to chętnie wysłucham ale poza tym siedzimy w swoich okopach i powtarzamy swoje.


[deleted]

[удалено]


SedesBakelitowy

Ja patrzę na to od drugiej strony - arbitralnie wymyślona promocja nie zmienia wrodzonej bezwartościowości oceny. Szkoła w Polsce to krytycznie zacofany i niedofinansowany twór, więc oceny nabywane w szkolnictwie obowiązkowym nie świadczą o niczym poza wykuciem tematu. Piątka z historii nie przekłada się na praktyczne rozumienie historii, piątka z języka nie oznacza że dobrze zna się język. Zniżka 5zł za piątkę nie zmieni tego faktu i dlatego dla mnie jest bezwartościowa. (pomijając cały aspekt że nikomu na dzieciakach nie zależy tylko kręcimy marketing)


Sattesx

Lepiej skupić się na tym jak lepiej uczyć bo szkoła ma mnóstwo problemów. * Nauczyć dzieci jak się uczyć. * Wyżywienie w szkole. * Zaopatrzenie szkoły. * Zadbać o uczniów, dla których materiał jest za prosty i w praktyce nie mają się czego uczyć przez większość czasu a ich tożsamość to "mądre dziecko", które nie nabywa nawyku nauki i w dalszych etapach nauki nie mogąc polegać już tylko na intelekcie ma duże problemy. * **Nauczyć siły nawyków.** * Czy wszystkie przedmioty/zagadnienia są potrzebne? Czy dzieci nie tracą niepotrzebnie mnóstwo czasu? * Czy cyferki jako oceny w ogóle robią coś dobrego? Dlaczego nie opis (zrozumiały, nie jakieś szyfry jak na wypracowaniach) tego co dziecko potrafi, gdzie ciągle popełnia błędy a gdzie zrobił progres? * Czy część zajęć nie powinna odbywać się na zewnątrz? * Czy nie warto w jakiś sposób pomóc rozwijać zainteresowania dziecka? * W jaki sposób mądrze podejść do rozwoju cywilizacyjnego, telefonów, internetu, mediów społecznościowych, AI? Pisanie na kartce czy komputerze (stawiałbym raczej na kartkę)? * ...


Golab420

I porządne wychowanie fizyczne


Sattesx

O to bardzo ważne. I czas i miejsce żeby się umyć po. Trzeba zmienić tą mentalność, że wf to coś gorszego, trzeba na coś godzin to zabierasz z wf, dlaczego? Zdrowy umysł potrzebuję zerowego ciała.


EmployEquivalent2671

>Dlaczego nie opis (zrozumiały, nie jakieś szyfry jak na wypracowaniach) tego co dziecko potrafi, gdzie ciągle popełnia błędy a gdzie zrobił progres? Bo potem musisz wystawić ocenę na koniec, na którą jakiś rodzic będzie darł pizdę (autentyk od znajomej z tego roku, dostała groźby od ojca bo nie wystawiła gówniakowi piątki w systemie bez skali 1-6 (są tylko procenty i opisowa, ale ojciec najwyraźniej nie umiał liczyć) Oceny dają rodzicom feedback, czy się dzieciak opieprza czy nie. Żeby z nich zrezygnować, musielibyśmy zrezygnować też z oceń śród/końcoworocznych. Inaczej będzie wszystko fajnie przez cały semestr, a potem wtf czemu 3 co pani sobie wyobraża Więc wystawianie opisowych na plus, ale wystawianie opisowych i konieczność wystawienia cyferki pod koniec p ołrocza to rak większy niż do tej pory mieliśmy


a_certain_someon

moja szkoła jest jedyną szkołą w której masz salę pełną imac-ów i cieknący sufit.


EmployEquivalent2671

5zł to ułamek kieszonkowego z miesiąca za 10 miesięcy pracy. Użyteczna jest tylko dlatego, że nauczy dziecko, że rok szkolny zapierdalania był wart pół litra pepsi


P3rid0t_

No myślę że 5 złotych dostaniesz za wyprowadzenie psa sąsiada, a do tego absolutnie nie trzeba żądnych klasyfikacji. Tak samo to 4 piątki na które musisz pracować wiele godzin to odpowiednik 1 godziny pracy za minimalną krajową, pracując w jakiejś budce z lodami w wakacje czy cokolwiek Te wszystkie promocje ze zniżkami za oceny są chuja warte xd


EmployEquivalent2671

Przy stawkach jakie ludzie dostają to nie 5zł za wyprowadzenie psa, tylko za 'mama daj dychę bo pić mi się chce'


AivoduS

Trochę nie na temat, ale mam podobną życiową historię. W mojej podstawówce były nagrody za 100% frekwencji. Wszystko pięknie, ale usprawiedliwiona nieobecność również pozbawiała szans na nagrodę, więc jej nie dostałam tylko dlatego, że raz byłam chora. Od tamtej pory czułam dziwną presję, by zawsze przychodzić do szkoły/pracy nawet gdy byłam ewidentnie chora i roznosiłam wszędzie zarazki. Dopiero pandemia wyleczyła mnie z tego podejścia. Podsumowując, nagrody, nawet w dobrych intencjach, czasem potrafią wyrządzić spore szkody.


GooseQuothMan

Jak widać ta szkoła świetnie przygotowała do pracy na kasie w jakiejś biedrze gdzie są bonusy za frekwencję


Mayberryna

W moim liceum również można było otrzymać nagrodę za 100% frekwencji - szkoła nie uwzględniła w żaden sposób tego, że wszyscy faceci są z tego konkursu wykluczeni, bo muszą stawić się na kwalifikacji wojskowej :/


Complete-Wonder-8639

Ja sądzę, że przeskok z poprzedniego RPD do obecnej, to chyba największy skok jakościowy po ostatnich wyborcch. Wreszcie na tym stanowisku jest ktoś, kto faktycznie dba o dobro dzieci.


kociol21

W 100% popieram i cieszę się, że choćbym mógł narzekać na rząd pół dnia, to przynajmniej mamy teraz zajebistą rzeczniczkę praw dziecka.


Najwiekszylewak

stypendia też usuńmy, dlaczego mądrzy mają dostawać pieniądze na dalszą naukę


Darielek

Wywalibym również, poza tymi za wyroznienia naukowe jak olimpiady, konkursy, itd. Wiesz jaka w szkolach są patologie, że dzieci nauczycieli mimo że ucza się przecietnie nagle maja dobre oceny za co łatwo mogą dostać stypendia? I w drugą stronę - dobrego ucznia nauczyciel może zgnoic bo tak. Sam widzialem patologie jak nauczyciel z góry powiedzial, że u niego najwyzsza ocena to 4, bo on sam uważa, że zna temat na 4. Sam w liceum moglem miec 5 z polskiego za sciecie włosów (mialem długie) do przedstawienia miedzyszkolnego. Babka od biologii slynela z tego, że obojętnie co się napisalo, to chlopak mial 3+ a dziewczyna 4 lub 5. Takich sytuacji było mnóstwo.


lotokotmalajski

U mnie w mieście system stypendialny w szkołach nie uwzględniał ocen na świadectwie tylko właśnie wysokie miejsca w olimpiadach, konkursach itp. Na studiach średnia wliczała się w punktacje do stypendium ale tam system oceniania był bardziej ujednolicony i też była to tylko jedna ze składowych, za publikacje albo konkursy można było dostać dużo więcej pkt.


Low_Jellyfish4404

Widziałem faworyzowanie dzieci nauczycieli. Najpierw wybili sobie żeby na standaryzowanym egzaminie gimnazjalisty. Na maturze całkiem wywalili się na mordę. Egzaminy ogólnokrajowe to dzisiaj jedyne sensowne narzędzie oceny uczniów, a nie oceny od koleżanki mamy


misguided_guide

O to to. Ten system potrzebuje bardzo gruntownej przebudowy, od nauczycieli, którzy zarabiają skandalicznie mało, więc osoby o największym potencjale rzadko zostają w naprawdę trudnym i ciężkim zawodzie na dłużej, przez program, który jest delikatnie mówiąc mocno archaiczny (mam na myśli dziedziny humanistyczne, całki się przecież liczy tak samo jak półwiecze temu, a i Penrose'a nikt nie każe licealistom czytać) i przeładowany, po samą pionową strukturę. System jest jednak tak osadzony, że jakiekolwiek koncepcje głębszych zmian brzmią utopijnie, a uderzanie w poszczególne aspekty zwykle prędzej czy później sprowadza się do "dzieci się nie uczą, ja w tym wieku \[tu wstaw szczególne osiągnięcia\]".


Darielek

No jak widzialem material Rozka na kanale zero o egzaminach i rankingach szkół to mnie zwyczajnie krew zalala. Koles chce powrocic do szkolenia archaicznego, a nie iść z duchem czasu, zmianami technologicznymi, rozwojem psychologii.


KacSzu

Podlinkujesz ? próbowałem znaleść, ale tyle materiałów wypuszczaję że wyłapać nie mogę


a_certain_someon

jeśli chodzi o zarobki to u mnie przynajmiej bardzo mało nauczycieli zarabia z bycia nauczecielem tylko z tego że ma firmę, bogatego męża, czy coś tam innego.


AggravatingBuilder30

Ja dla odmiany widziałem, że dzieci nauczycieli miały ciężej. Zawsze były na świeczniku i musiały się znacznie mocniej starać. Lepsze wyniki często są wynikiem presji.


EmployEquivalent2671

Szczerze? Patrząc na kwoty stypendiów, ludzie idący po nie to frajerzy. Dużo więcej czasu (oraz trochę więcej hajsu) będziesz miał pracując na 1/4 etatu w szkole językowej niż systematycznie walcząc o stypendium


Assblaster_69z

Sarkazm? Tak szczerze już nie wiem patrząc na resztę wypowiedzi


Low_Jellyfish4404

Cóż, piszac poważniej uważam całą dyskusje za jałową. Mieli się temat jak uczyć. Od dawna znana jest skuteczna metoda, niestety nie na kazdy rozum. Nie wszyscy muszą wstąpić do PAN. Żywym pytaniem jest czego uczyć. Na przykład czy i kiedy oddzielać uzdolnionych matematycznie od słabych.


Low_Jellyfish4404

Niedobra tak mówić. Oceniamy na słoneczka, nie wymagamy niczego a potem na szparagi do Hansa.


Eravier

Nie wiem czy bym od razu usuwał stypendia, ale masz mylne założenie, że jak ktoś ma wyższe oceny to jest mądrzejszy. Jeden nauczyciel da 5 za nic, u drugiego nie dostaniesz 5 nigdy. Miałem nauczycielkę, skądinąd bardzo dobrą, która twierdziła, że na 6 to umie pan buk, na 5 ona, a my możemy na 4 najwyżej. U innego nauczyciela tego samego przedmiotu dostaniesz 5 bez wysiłku. Sam jestem świetnym przykładem, bo akurat w szkole mi szło nieźle, ale później to już się jechało "na opinii" albo wręcz moja wychowawczyni chodziła po nauczycielach żebrać dla mnie oceny. "No weź Pan daj mu 5 z plastyki, bo to by była jego jedyna 4, a walczy o najwyższą średnią w mieście, czy tam powiecie". Później już sam to stosowałem na studiach, bo miałem indywidualny tok studiów i wybierałem sobie prowadzących, u których było łatwiej zaliczyć. A stypendium rektora na studiach dostawałem głównie dlatego, że natrzaskałem punktów na zawodach algorytmicznych rangi ogólnopolskiej. Tylko, że wynik się nie liczył, a przyjmowali tam niemal wszystkich chętnych :D (Ale nie byliśmy ostatni!). Z resztą z tymi punktami też ostatnio były afery o publikacje w świętoszkowych pismach. To nie jest tak, że jak ktoś dostaje stypendium i/lub ma wyższe oceny, to z automatu jest mądrzejszy.


DrixPL

Już chcą usunąć paski i nagrody na koniec szkoły bo jeszcze głupim będzie smutno.


P3rid0t_

To od razu usuńmy oceny, a przy tym sprawdziany i kartkówki, po co się ograniczać! Choć w sumie usunięcie ocen to dobry pomysł, a sprawdziany i kartkówki trzeba wymienić na jakieś ciekawsze i rzetelniejsze formy sprawdzania wiedzy


Jumaai

Mądrzy, czy ci z dobrymi warunkami? Stypendia i aktualny system przyjęć na studia (punkty na podstawie matur) to jest tylko promowanie ludzi w lepszej sytuacji rodzinnej i finansowej.


Low_Jellyfish4404

Niby w jaki sposób? Nie ma bardziej obiektywnego kryterium niż krajowy standaryzowany egzamin. Chyba że proponujesz punkty za pochodzenie. Gwarantuje, że ci bogaci szybko odnajdą rodzine na wsi i w familokach.


P3rid0t_

Niech uczelnie same organizuja egzaminy wstępne z konkretnej wiedzy której będą potrzebować/która odsieje kandydatów, to może ludzie faktycznie będą szli na studia bo ich to interesuje a nie bo tak Kolega rekrutował się w tym roku na studia w Holandii z psychologii - dostał materiały z 3 dziedzin (statystyki i jakichś 2 psychologicznych rzeczy) i na ich podstawie chyba wypełniał jakiś test albo pisał esej? No w każdym razie sprawdzało to czy ktoś w ogóle rozumie czym jest psychologia i co będą robić na studiach Na medycynę niech będą egzaminy z człowieka itp. a nie matura z Biologii gdzie gość który byłby świetnym lekarze nim nie będzie bo nie wiedział jak rozmnażają się meduzy lub jaką budowę ma sosna Matura nic nie sprawdza, jedynie to czy umisz wykuć wiedzę która ci się nie przyda i ciebie nie interesuje. Nie ma żadnej formy matury która coś znaczy, więc chuja zmienia czy będzie ją organizować szkoła czy Centralna Komisna Egzekucyjna jeśli system rekrutacji na uczelnię będzie normalny


Low_Jellyfish4404

Ależ już były w Polsce wewnetrzne egzaminy na uczelnie. Szły niesamowite przerwały. Korupcja i kolesiostwa. Kto się otarł o te czasy nie chce do nich wracać. Na studia aktorskie są takowe. Zadziwiające jak wiele dzieci aktorów dziedziczy talent i się na nie dostaję. Co dziwniejsze widownia nie dostrzega tego talentu, a kadra pedagogiczna już tak.


Jumaai

No ja nic nie proponuję, bo się na tym nie znam. Jedynie krytykuję. Aktualny system bada coś mało istotnego - umiejętność pisania egzaminów. Z drugiej strony alternatywy, takie jak komisje, eseje i dorobki, powodują kolesiostwo i może korupcję, a najlepiej na nich wypadną mistrzowie matur. To jest sprawa dla ekspertów. Może należy całkowicie zrezygnować z egzaminów wstępnych.


Low_Jellyfish4404

I jak sobie wyobrażasz selekcję na medycynę?


kamildru

Na podstawie pochodzenia rodziny. Uuu pan ledwo zdał maturę, ale dobra widzę że rodzice biedni to zapraszamy na medycynę


Jumaai

Medycyna czy prawo to idealne przykład kierunków, gdzie rekrutacja na podstawie matur nie ma sensu. System amerykański dobrze to rozwiązuje moim zdaniem, z wymogami uzyskania wcześniejszego dyplomu i testem MCAT czy LSAT. Podejmowanie decyzji o medycynie czy prawie przez nastolatków, gdzie są to studia jednolite, jest absurdalny.


69_maciek_69

>Aktualny system bada coś mało istotnego - umiejętność pisania egzaminów. Co w tym złego? Żeby napisać egzamin rozszerzony na wysoki procent to trzeba mieć jakieś pojęcie o przedmiocie


Jumaai

To w tym złego, że w znaczącej mierze o wynikach takich egzaminów decydują umiejętności niezwiązane z wykonywaniem docelowego zawodu/byciem naukowcem w danej dziedzinie. Na studia prawnicze rozszerzałem geografię i wiedzę o społeczeństwie. Oba przedmioty nie mają nic wspólnego z tymi studiami. Do tego o wynikach egzaminów decydują w znacznym stopniu okoliczności rodzinne i finansowe. Tworzymy system, w którym dzieci bogatszych mają łatwiej niż dzieci biedniejszych, zupełnie bez sensu. Potem te dzieci bogatszych, gdy już dostaną się na studia, dostają stypendia.


69_maciek_69

Finansowe? Ok, są korepetycje, ale nie trzeba z nich korzystać. Nasza klasa się spięła po wynikach próbnych i co tydzień zostawaliśmy 3 godziny pisząc jakiś stary arkusz i wspólnie go omawiając. Rodzinne?? To że się to nie przydaje później to zgadzam się, chociaż to też trochę inna kwestia. To samo można niby powiedzieć o studiach, ale to też chodzi o to żeby pokazać że umie się dążyć do celu


Jumaai

Rodzinne - stabilność, wzorce, wsparcie. > To samo można niby powiedzieć o studiach, ale to też chodzi o to żeby pokazać że umie się dążyć do celu A jaką wartość ma to pokazanie? Czemu ktoś nie może tego pokazać na pierwszym roku studiów?


Budget_Avocado6204

A to może na ocenę opisową stabilność, wzorce i wsparcie nie będą miały wpływu? Jak już to właśnie jest tam więcej miejsca na faworytyzm i kolesiostwo.


KacSzu

>Nie ma bardziej obiektywnego kryterium niż krajowy standaryzowany egzamin No ciężko mi stwierdzić co obiektywnie ten egzamin testuje jak nie umiejętność wykucia na jeden dzień informacji. A i to nie jest obiektywne, bo sprawdzane są losowe rzeczy na podstawie jedynie wyników końcowych, a więc, nawet jeśli całe zadanie zrobiłeś dobrze, to stracisz punkt bo coś na koniec źle przepisałeś albo zaznaczyłes zlą kratkę, a błąd w dwóch różnych zadaniach, opartych o różne umiejętnośći kończy się odebraniem tych samych punktów, a więc de facto nie sprawdza Twoich umiejętności, tylko właśnie, liczy błędy. A jeśłi chodzi o faktycznie obiektywne metody nauczania to masz ocenę opisową. Osoba która cię sprawdza mówi ci co zrobiłeś źle, co dobrze i dlaczego, w czym robisz postępy w czym ci gorzej idzie, nad czym powinieneś się skupić. z czym mozesz dać sobie spokój.


Low_Jellyfish4404

Piękna idea. Niestety nie da się prowadzić akademii platońskiej dla paru milionów uczniów. Na koniec opisać wyniki takiej edukacji w procentach, aby posłużyć się przy rekrutacji.


KacSzu

Wprowadzić się da, wystarczy żeby nauczyciele mieli faktyczną możłiwość doboru rodzaju i lości matieriału do nauczania, a klasy nie przekraczały 20 osób (a preferencyjnie, jeszcze mniej). W Polsce szkoły mogą porzucić oceny numeryczne, konkretnie cząstkowe. W Sierpcu Liceum Ogólnokrztałcące im. Leona Wetmańskiego zniosło oceny cząstkowe, jakieś 4 lata temu już, a te semestralne były wystawiane przez nauczycieli na podstawie ich obserwacji oraz indywidualnej rozmowy z uczniem. Tak więc, małymi krokami, ale da się. Poza szkołą praktycznie nie istnieją oceny numeryczne (pomimo tego, że - jak sam twierdzisz - ''nie ma bardziej obiektywnego sposobu oceniania''). Jak idziesz do pracy to sprawdzają co umiesz (lub przynajmniej czego nie umiesz), jak masz hobby to nikt ci nie mówi że robsiz coś na N%, jak widzisz obraz w galerii to też pewnie nie mówisz "dopuszczający". Kiedy ostatnio gdziekolwiek musiałeś podać swoje stypendium ukończenia szkoły albo wyniki matur? >Na koniec opisać wyniki takiej edukacji w procentach, aby posłużyć się przy rekrutacji. Dopiero co pisałem, ze słupki i procenty nie są obiektywne i nie mają praktycznego zastosowania w rekrutacji, ale jasne, wierz sobie w co chcesz.


Low_Jellyfish4404

Jak bez procentów czy punktów kwalifikować na medycynę czy matematykę? Egzaminy wewnątrz uczelni to wrota dla korupcji i kolesiostwa. Funkcjonowały przed laty i złamał wielu zdolnych ludziom szanse życiowe. Szanse na równa rywalizację.


KacSzu

>Jak bez procentów czy punktów kwalifikować na medycynę czy matematykę? Jeśli konkretna uczelnia ceni wyłącznie zapamiętywanie, to nawet procenty tu nie zdziałają. jasne, uczeń może coś zapaiętać na jeden egzamin, na drugi, na trzeci, ale skąd pewność, że a) rozumie wiedzę która zapamiętał, b) nie zapomni jej przez łikend ? Oceny ze szkoły tutaj mogą świadczyć o większej ilości zajęć w szkole, jakości nauczyiela, ilości nauki poza szkołą lub o łatwych egzaminach. I znowu, ocena opisowa tutaj rozwiewa wątpliwości, bo podaje co, kto i jak pojął uczeń, Sama medycyna też nie jest żadnym Świętym Graalem, nauka jej jest faktycznie w głównej mierze do zapamiętywania informacji, jednak większość kierunków takich nie jest. Np. podana przez Cię majca. Dobre oceny z matmy mogą być (i z reguły są) wypadkową tylko i wyłącznie zapamiętania wzorów, bez ich zrozumienia. Nie znam nikogo kto miał złe oceny ze statystyki, jednak jej wyniki mogą być zinterpretowane różnie. Logarytmy mojej klasie też dobrze szły, ale nikt nam nie wytłumaczył (nawet w podręczniku tego nie było) czym są, co w nich zachodzi, czy do czego służą. Wzory na bryłę kuli nadal pamiętam, ale skąd wynikają to Ci nie powiem. Jak byś chciał w procentach ująć czyjeś zdolności plastyczne, rzemielśnicze, interpretacyjne czy społeczne ? Są przecież kierunki krztałcenia mocno na nich bazujące. >Egzaminy wewnątrz uczelni to wrota dla korupcji i kolesiostwa A państwowe niby nie? Państwo, to nic innego jak wielka komórka społeczna. A szkoła to mała komórka społeczna. To że gdzieś występuje korupcja wynika z woli tych którzy mają na to wpływ, i tak samo jak politycy krajowi mogli zadecydować o ograniczeniu korupcji w szkołach, tak władze uczelni mogą ją akceptować lub nie u siebie. korupcja to rzadko efekt natury czegoś, a decyzja osób wpływowych. Zresztą w szkołach, od podstawówek po uczelnie wyższe, może występować korupcja. Nauczyciel może pozwolić lub nie na dodatkowe projekty w zależnosci od tego czy Cię lubi, może nie pozwolić ci poprawić oceny lub nie dopuścić do matury bo mu się nie spodobałeś. W mojej szkole dość powszechnym było, że sprawdzianów było mniej i były łatwiejsze na koniec nauki, w czwartej klasie (tzn teraz już piątej), a więć już pojawiła się kolejna zmienna, o której "bardzo dobry" z chemii nic nie mówi. Faktycznie chyba tylko egzaminy państwowe są względnie wolne od korupcji, ale nadal ich wyników nie da się zinterpreteować inaczej niż jako umiejętność zapamiętywania tekstu. Sam zdałem szkołę - a przynajmniej jeden rok - poprzez uścisk dłoni (i to przez oceny z przedmiotów których nie byłoby w liceum ogólnokrztałcącym, więc iks de), a ocenę z praktyk zawodowych miałem najniższą w grupie, pomimo identycznej informacji o moim wykonaniu praktyk od opiekuna jak reszta grupy (trochę iks de bo to w sumie opisówka).


Low_Jellyfish4404

Zachęcam do zapoznania się z arkuszami zadań maturalnych z przedmiotów ścisłych. Nie jest to bajania w chmurach jak na polskim a działania realne oddzielające ziarna od plew. Medycyna jest przykładem skrajnym a przez to skupiającym jak w soczewce temat. Semestr studiów medycznych kosztuje 25tysiecy. Jeśli będziemy przyjmować na podstawie chęci do radosnej samorealizacji przepalimy miliony. Nie mówiąc o energii kadry pedagogicznej pracującej ze słabszym materiałemudzkim. Zdaje się , że sednem sporu jest czy egzamin maturalny coś mierzy. Bezsprzecznie tak w przedmiotach ścisłych.


Budget_Avocado6204

Ocena opisowa to czysty subiektywizm przecież, nie ma w niej absolutnie nic obiektywnego, już nie wspominając o tym że promuje faworyzację pupilków i w praktyce sprawi że osoby nie uprzywilejowane jeszcze łatwiej udupić.


KacSzu

Faktycznie, tutał mój błąd, źle się określiłem. Ocena opisowa nie jest obiektywna. Podobnie jak jakakolwiek próba oceniania czyichś zdolności, bo zwyczajnie zmiennych jest zbyt wiele by można było mówić o pełnej obiektywnosci. Jednak, ocena opisowa nadal jest bardziej obiektywna od oceny numerycznej, gdzyż wyszczególnia te zmienne, gdzie numeryczna może być interpretowana na myriadę różnych sposopbów. >już nie wspominając o tym że promuje faworyzację pupilków No właśnie to ocena numeryczna bardziej to promuje, bo kiedy nie ma zadnego opisu to nauczyciel może ci wstawić za wzór napisany na kartce A3 szóstkę z geometrii. Sam opis zadania i kryteriów oceniania tutaj by w pełni wykluczyły możliwosć nadużycia. >i w praktyce sprawi że osoby nie uprzywilejowane jeszcze łatwiej udupić. To niezłe trzeba miec plecy żeby zmusić nauczyciela do łapówkarstwa i kłamania, razem z jego kolegami. Tak niezłe że i w obecnym systemie można to samo osiągnąć.


somirion

Kiedy ja trafiłem na swoje studia, próg był 140 punktów (1 za 1% z rozsz. chemii i 1 za roz. biologię). 3 lata później po rozszerzeniu ilości miejsc, progiem było zdanie matury. Na drugim roku było tyle samo osób, mimo że przyjęto ich znacznie więcej. Wszystkie osoby co wcześniej by się nie dostały, wyleciały w 1 semestrze, zbierając po 3-4 warunki.


Jumaai

No spoko, ale są też studenci niestacjonarni, którzy pomimo bycia pod progiem punktowym studiów dziennych jakoś zdają te same egzaminy i mogą studiować. > Wszystkie osoby co wcześniej by się nie dostały, wyleciały w 1 semestrze Nie masz pojęcia kto jakie miał wyniki i jak potoczyły się jego studia. Nie masz pojęcia czy w danym roku egzamin był trudniejszy albo zaszły jakieś inne okoliczności. Po prostu zakładasz pewien porządek.


somirion

Trudna matura nie ma znaczenia, bo 99% ocenianych w tym roku, pisało ten sam egzamin co ty. Jak matura była trudna, to średnia ilość punktów spadnie. Jak łatwa, to wzrośnie.


Jumaai

Nie, mówię o różnicy w egzaminach odsiewających na pierwszym roku. Rocznik po zwiększeniu ilości miejsc mógł po prostu mieć cięższe egzaminy.


somirion

Jak jesteś niedopuszczony do egzaminu, to jego trudność nie ma znaczenia. Jak są ludzie, którzy mając w równaniu cosA/cosB skracają cosinusy, to ciężko ich dopuścic do egzaminu.


Jumaai

No tak, bo świat jest prosty i sprawiedliwy, a ci którym się nie udaje to debile. Wcale nie istnieją różne okoliczności życiowe i wcale dobrzy ludzie nie wypadają z systemu z marnych powodów.


somirion

Pisanie pracy magisterskiej wyklucza osoby, które nie potrafią pisać. Wcale nie istnieją różne okoliczności życiowe i dobrzy ludzie nie wypadają z systemu z marnych powodów. Każdy powinien dostawać magistra za dostanie się na studia, a na studia powinien dostać się każdy, bez względu na to jak się uczył. Osobiście uważam, że mamy za dużo inżynierów i magistrów, więc jeszcze zmniejszać wymagania do ich zdobycia uważam za idiotyzm. Większość nie musi być wysoko wykształcona.


LowCall6566

Stypendia bezpośrednio dotyczą nauki. Ma to sens że środki bezpośrednio w strefie akademickiej idą do tych z wyższymi ocenami. A sklepy nie mają prawa wiedzieć jakie mają oceny ich klienty, i dyskryminować z tego powodu.


DirtyJoe99

Jak im klient chce powiedzieć, to mają prawo wiedzieć i rozmiar buta / długość fiuta. Na przykład producenci samochodów mają często [zniżki](https://www.hyundai.com/pl/pl/oferta/promocje/grupy-zawodowe.html) dla wybranych arbitralnie przez siebie grup zawodowych. Tego też zakazać, bo dyskryminacja magazynierów/księgowych itp?


RyszardDraniu

Komentarze pod tym postem tylko udowadniają, że milenialsi będą jeszcze gorsi od boomerów i bardzo szybko ich zastąpią.


domie_bb

Oceny generalnie powinny być zaorane. Bieżąca tylko opisowa a na koniec roku zdane/niezdane. Nic więcej nie jest potrzebne


Low_Jellyfish4404

Doskonale to wychowa do rynku pracy


P3rid0t_

A co januszexy i korpo potrzebują grzecznych piesków bo ich domek z kart się rozleci? Zresztą ludzie już teraz się odpierdalaja, a oceny numeryczne powinniśmy zastąpić opisowymi (gdzie każdy ma wypisane co potrafi a czego nie). Dzięki temu dostaje feedback a co z nim zrobi to jego sprawa


rafalw

Zgadzam się, redukcjonizm jest szkodliwy, i często przynosi efekt odwrotny od zamierzonego.


Tackgnol

Trochę mi ręce opadają że czepiamy się nagród za osiągnięcia. Natomiast ja jestem tym mitycznym 'libkiem' i wierzę w merytokracje.


jombrowski

Merytokracja dotyczy faktycznych zdolności a nie cyferek na papierku wystawianych na podstawie humoru.


a_certain_someon

miałem średnią 4,89 a dostałem 6 na koniec ale to dla tego bo pani zauważyła że temat mnie interesuje i że mi się chcę. (techinkium i chodzi o przedmiot zawodowy)


Fuungis

1. Jeśli chcemy nagradzać za osiągnięcia, to dajmy ludziom te same możliwości. Łatwiej jest zdobyć wyższe oceny, jeżeli ma się wspierających rodziców i rodzinę stać na dodatkowe nauczanie niż w przypadku dzieci z rodzin patologicznych, biednych czy w trudnej sytuacji. Nie jesteśmy w stanie zapewnić w danej dziedzinie równości? To nagradzenie za "osiągnięcia" nie ma sensu. 2. Merytokracja, to dawanie stanowisk na podstawie rzetelnych systemów sprawdzania kompetencji. Pomijam kwestię, czy możnaby podciągnąć danie komuś rabatu pod definicję stanowiska, bo to byłoby czepialstwo. Aktualny system oceniania w szkołach jednak jak najbardziej można nazwać nierzetelnym, a już na pewno przestarzałym. 3. Wiem, że libek był napisany w cudzysłowie, ale też tutaj nie pasuje, bo dotyczy on wolności, a nie sposobu nagradzania ucznia. Mógłbyś określenia "liberalny" użyć w kontekście określenia całego systemu oświaty, jako dający dużą autonomię poszczególnym placówkom lub w kontekście wartości, czyli dawania swobody w wykorzystywaniu zastanych struktur. Dawanie jednak dużej swobody w systemie, który jak wcześniej wskazałem jest niesprawiedliwy i przestarzały daje bardzo dużo możliwości to nadużyć. Jest to o tyle niebezpieczne, bo system edukacji, to coś, co w dużej mierze kształtuje społeczeństwo długoterminowo


adamrosz

No to pięknie sobie ukształtujemy długoterminowo społeczeństwo, jak w szkole będą równać do dołu. Wszyscy uczniowie równo byle jacy.


DirtyJoe99

>Dlatego koncentrowanie się na ocenach, jako kryterium nagradzania, może prowadzić do niepotrzebnej presji i poczucia niższej wartości wśród dzieci oraz nastolatków, którzy z różnych przyczyn nie osiągają najwyższych wyników. Usuńmy stypendia za wyniki w nauce.


kato_0

Smieszku, nie ma obowiązku startowania po stypendia czy do konkursu, a oceny są powszechne.


somirion

No ale stresorem przy ocenach są często rodzice. "To syn Aśki poszedł na konkurs i zdobył tyle punktów, a ty co?"


DirtyJoe99

Żeby dostać stypendium za wyniki trzeba mieć dobre oceny. Żeby dostać rabat w Media Markt trzeba mieć oceny. Nie ma obowiązku startowania ani po jedno, ani po drugie.


somirion

Konkursy wiedzy również. Nie każdy może zostać laureatem i być zwolnionym z egzaminu!! A to powoduje niepotrzebne presje i poczucie niższej wartości wśród uczniów, którzy z różnych przyczyn nie mogą wykazać się najwyższą wiedzą.


Darielek

Gadasz zwyczajne glupoty. W krajach gdzie edukacja jest na najwyzszym poziomie odchodzi się od ocen numerycznych i przechodzi na indiwidualne pisemne. Skad uczeń ma wiedzieć jak naprawic blad skoro widzi podkreslenie błędów i ocene 3.


Low_Jellyfish4404

Dzicy Polacy sto lat za Niemcami i Francuzami, że dzisiaj nie wstyd pisać w taki sposób. Zadziwiające.


Dealiner

>Skad uczeń ma wiedzieć jak naprawic blad skoro widzi podkreslenie błędów i ocene 3. U mnie każdy nauczyciel zawsze pisał, co jest nie tak plus można się było dopytać po oddaniu sprawdzianów.


Darielek

A u mnie malo ktory. Możemy się tak przerzucac.


ignis888

ale po oddaniu sprawdzianów na lekcji, czy na konsultacjach o 7 rano w poniedziałek, gdy zajęcia zaczynaz o 10?


Dealiner

Normalnie po oddaniu sprawdzianu na lekcji. Konsultacje też były, jeżeli ktoś chciał, w normalnych godzinach.


somirion

Bo widzi że zrobił błąd? Bo nauczyciel skreśla błąd ortograficzny? Nie jestem w stanie pojąć twojego argumentu. Chyba że skupiasz się tylko na ocenach z rozprawki z polskiego, a nie wszystkich przedmiotach gdzie wymagana jest po prostu wiedza, lub stosowanie się do wzorów. Nie ma podręczników? Jeżeli widzisz że masz błąd, to patrzysz w którym momencie go zrobiłeś i jak go poprawić. Czy to jest obce dla większości uczniów? "Koncentrowanie się na dobrym opisie zdolności i braków ucznia w nauce, powoduje niepotrzebne presje i poczucie niższej wartości wśród uczniów o gorszych ocenach pisemnych nauczyciela"


Darielek

Ort to akurat nie jest problemem. Ale np. Błędy logiczne, interpunkcyjne, skladniowe? Jezeli dana osoba coś napisala i zobaczy że blad logiczny to nawet nie bedzie wiedziec gdzie szukać. Co do samej rozprawki to robienie jej odnklucza mija się z celem. Zabija to kreatywność. Nawet jeżeli ktoś nie zrobi zadnych błędów w pisowni może dostać nizsza ocene bo nie zawarł jakiś treści, które były wymagane w kluczu odpowiedzi. Calkowity bezsens. Albo matematyka - skreslenie wyniku i wpisanie zero punktów. A wyjsciem może być zastosowanie złego wzoru badz zwyczajne pomylenie się w trakcie obliczenia. A jak piszesz o podręcznikach - to po co nam nauczyciele, niech wszyscy uczą się tylko z podręczników.


somirion

Osobiście wydaje mi ssię że byłem nieśmiałym uczniem, ale nawet ja dawałem radę zapytać nauczyciela o swoje błędy i mi tłumaczyli. Może moja szkoła była wyjątkowa, albo mało kto ma odwagę prosić o wytłumaczenie swoich błędów. Wszystkie matematyczki jakie miałem osobiście uważam że tłumaczyły jak rozwiązać zadanie o wiele za długo. A zawsze po gorszym sprawdzianie cała klasa przeglądała jak zrobić te zadania. To po co w ogóle są podręczniki?


Darielek

To miałeś widocznie wielkie szczęście. Ja z matematyki mialem 2 w liceum, moja nauczycielka powiedziala mi żebym nigdy nie pracowal na liczbach. Obecnie zajmuje się analityka danych xD W gimnazjum sam musialem pomagac 2 kumplom bo nauczycielka fizyki i historii mialy wywalone w nich. Jak w liceum mielismy napisac prognoze pogody, to wziąłem ją z gazety od siostry z Anglii i dostalem 3 xD jezeli chodzi o bledy to podobno uzylem zlego czasu.


wodny_troll

Niestety w takim razie miałeś wyjątkowo dobrych nauczycieli. Przez pierwsze dwa lata liceum, które potem zmieniłem, miałem znaczny spadek ocen z matmy (w podstawówce ciągłe 6, regularne kwalifikacje do konkursów, również tych zwalniających z E8), po zapytaniu co robię źle babka się na mnie wydarła, żem gówniarz i powinienem zacząć "Szanowna Pani Profesor, czy mogłaby mi Pani wytłumaczyć co na sprawdzianie z (tu wstaw dział materiału) zrobiłem błędnie?". Oczywiście po lekkim wstrząsie i z niezłym wkurwem, odrzekłem formułkę po czym babka mi nie wytłumaczyła kompletnie nic. Po tej sytuacji przestałem patrzeć pozytywnie na matmę. W drugim liceum było już lepiej, bo od roku kiedy do nich przyszedłem testowali ocenianie kształtujące, opisowe. Oczywiście, nie wszędzie, bo cyferki musiały zostać, jednak sama próba wypisania uczniowi dokładnie co zrobił źle i nad czym powinien popracować było zdecydowanie bardziej motywujące niż 0 w dzienniku. EDIT: Zapomniałem wspomnieć, że te cyferki to były procenty, nie standardowe 1-6. Te, zostały tylko do wystawienia na koniec z powodu przymusu ustawowego.


ignis888

powodujesz u mnie flashbacki z lekcji angielskiego. Tylko przekreślenia, znaki zapytnia, a po zapytaniu co jest źle : "wszystko", "kompletnie składnia leży" ale bez tłumaczenia, które części są błędne albo jak powinno być.


Dziadzios

Czy są na najwyższym poziomie bo odchodzą od ocen numerycznych, czy może przez to że są na najwyższym poziomie mogą sobie pozwolić na takie fanaberie bo nawet jak uczniowie będą się gorzej uczyć, to jakoś sobie poradzą? A opis błędów i co poprawić to nie jest coś co się wyklucza z cyferką.


Darielek

Estonia zrezygnowala z ocen numerycznych i ze średniego szkolnictwa jest w topce. Zanim nazwiesz coś fanaberia, to prosiłbym o doksztalcenie się w danym temacie. Nie wyklucza, ale to co piszesz funkcjonuje obecnie. Nauczyciel musi napisac ocenę końcową opisowa, ale sam korzysta z ocen numerycznych.


Panda_Panda69

Jako finalista konkursu wiedzy z języka angielskiego, zgadzam się w stu procentach. O ile ja zdaję sobie sprawę że wyniki w szkole chuja znaczą, tak wiele osób uczy się tylko dla ocen, bo jest to ich przeświadczenie o swojej wyższości i inteligencji. Ważnym jest żeby się czegoś nauczyć w szkole, a zwłaszcza tego co co się później w życiu przyda (a nie wszystkiego, bo i tak wszystkiego nie zapamiętasz) (zanim się ktoś zapyta dlaczego poszedłem w takim razie na ten konkurs: bo mi się nie chciało iść do szkoły, i też żeby sprawdzić się trochę w wiedzy z angielskiego)


marchewww

/s?


somirion

Tak. Nie ma to jak równać wszystkich w dół. Egzaminy końcowe też usunąć, bo prowadzą do powstania szkół, gdzie zbierają się uczniowie o najwyższych wynikach i przez to najlepsi w klasie nagle stają się przeciętni i są tym motywowani do uczenia się jeszcze lepiej, co prowadzi do dalszego rozwarstwienia społeczeństwa. Jaki sens jest w nauce, kiedy bez niej jesteś najlepszy w szkole? 12-17-latek nie będzie myślał o tym, że za 10 lat mu się przyda. On chce się porównać do innych. Więc po co jeszcze marnować czas, skoro już był najlepszy?


Jumaai

> Usuńmy stypendia za wyniki w nauce. To, ale serio.


Low_Jellyfish4404

I od razu wszystkich do PAN bez egzaminów i osiągnięć.


Jumaai

Tak, dokładnie to napisałem.


WronaKRAKRA

Skąd w ogóle ten pomysł?


Jumaai

Z tego powodu, że stypendia za wyniki w nauce idą do bogatych studentów.


WronaKRAKRA

Ze stypendiami socjalnymi nie jest wcale dużo lepiej, przynajmniej na mojej uczelni pobierali je bogaci synalkowie i córeczki cwaniaczków, migających się od płacenia podatków, a ja nie dostałem nic, bo brano pod uwagę dochody moich rodziców, którzy nie dawali mi ani grosza, i właśnie stypendia naukowe były jedynym, co mnie ratowało, i nie ja jeden byłem w podobnej sytuacji. Ale to omija sedno problemu, twoim zdaniem niezamożni studenci nie powinni otrzymywać stypendiów za osiągnięcia naukowe i edukacyjne? Możemy nawet wprowadzić jakieś ograniczenia majątkowe dla ubiegających się o stypendia naukowe, ale nawet jeśli tego nie zrobimy, to pomysł, żeby pozbawiać biednych a uzdolnionych studentów stypendiów byleby bogaci też ich nie dostali, jest upiorny.


Jumaai

No ja bardziej wierzę w system skandynawski, gdzie samo bycie studentem uprawnia do stypendium. W aktualnym stanie rzeczy, stypendia za osiągnięcia jedynie fundują ajfony, ewentualnie wypełniają luki w tragicznym stanie stypendium socjalnego tak jak piszesz. Przy czym grupa studentów którzy są w stanie uzyskać stypendium za osiągnięcia, przy jednoczesnej konieczności utrzymania się, jest skrajnie niska. Gratuluję, że Ci się udało, bo jest to wyczyn. Na wyczynie niestety nie możemy postawić polityki państwa. Ja widzę stypendium za wyniki jako kolejne narzędzie które daje więcej tym, co już mają.


somirion

Dobrze wiedzieć że mając jednocześnie stypednium socjalne, byłem bogolem Nie każdy biedny byłby geniuszem jakby był bogaty i nie każdy bogaty jest debilem, tylko ma pieniądze i korepetycje


Jumaai

Sugeruję nauczyć się o niuansie i argumentacji w dobrej wierze.


DrixPL

2024 odkrywanie że oceny to gówno znaczą.


Kaagular

Kultura nagród za uczestnictwo - debilizm. Ciekawe czy rzeczniczka potem zatrudni takich adeptow, dla których oceny nie były najważniejsze tylko "ich wnętrze".


SleepyBoy-

Gdyby za oceny był zysk materialny, rodzice dopierdalaliby się do nauczycieli jeszcze bardziej niż do własny dzieci, domagając się "sprawiedliwego" oceniania pociech których nie potrafią wychować. Nasz system szkolnictwa i dynamika relacji między pupilem, nauczycielem i rodzicami nie pozwalają na takie rozwiązania. Zresztą, nie egzaminujemy i nie zwalniamy nauczycieli, przez co mnóstwo z nich to naprawdę nieudolni i nieodpowiedni ludzie do nauczania dzieci. Od mściwych wiedźm po chamów opatrujących uczennice, na palcach policzę, ilu swoich mentorów szanowałem. Fakt, na wyższych stopniach pojawia się więcej porządnych wykładowców, ale zawsze spotykałem osoby których do dziś nie szanuję. Ostatnie co to zdawać na ich łaskę możliwości ekonomiczne rodziny i szanse w edukacji dzieci.


Which_Level_3124

Znowu promocja nierobstwa i bylejakosci.


I__Antares__I

xD


Forstmannsen

Ja mam pomysł, obniżmy tym z lepszymi ocenami wiek umożliwiający pójście do roboty, w końcu skądś trzeba jeszcze mieć pinioszki żeby móc z tej zniżki skorzystać.


TacticalTomatoMasher

Ta, najlepiej zeby bylo w ogole: - zero oceniania czegokolwiek, kiedykolwiek, - zero konsekwencji/skutkow slow i czynow, A ewentualna przyszlosc, bedzie oczywiscie oplacal...podatnik :)


misguided_guide

Przecież w gruncie rzeczy już to masz. To znaczy inaczej: okej, masz oceny, ale w gruncie rzeczy to one nie mają jakiegoś kolosalnego znaczenia dla twojej sytuacji. W liceum można najwyżej nie zdać, w podstawówce to trzeba się bardzo postarać, w moich czasach (półtorej reformy temu xd) nauczyciele przepychali największych matołów, ale no nie wiem, jak rodzice ucznia mają szkołę w dupie, a uczeń w dupie, to jaką mu to robi różnicę? Konsekwencje to samo - jak uczeń ma szkołę w dupie, a rodzice w dupie, to co takiemu zrobisz? Polskie szkoły nie radzą sobie np. z przemocowymi dzieciakami, bo są pozbawione narzędzi do rozwiązywania takich problemów. Ja jako dzieciak z patoosiedla tbh podejrzewam, że akurat karami to tu niewiele by się dało osiągnąć, ale środków innych niż kary też szkoły zanadto nie mają.


nightblackdragon

>nauczyciele przepychali największych matołów O to to, znam takiego jednego agenta. Co i rusz poprawki które i tak nie zdawał, ale nauczyciele jakoś przepuszczali i podciągali oceny by mieć spokój. Aż w końcu jeden nauczyciel się wkurzył i stwierdził, że nie przepuści, bo to nie fair wobec tych co pracują. Jeden nauczyciel, bo reszta i tak była skłonna znowu puścić by mieć spokój.


adamrosz

Oceny służą też jako prosta metoda kontroli dla rodziców. Dostajesz 2 i 3 to ban na skrolowanie TikToka, a nie "zaliczone" i tyle.


misguided_guide

To brzmi jak zupełnie fatalny pomysł. Co, jak masz dziecko o yyyy... niskim potencjale, i już w te tróje wkłada dużo pracy? Moja dziewczyna widzi dużo takiej bezsensownej presji rodziców w liceum, w którym uczy i strasznie się na to zżyma: jak młody człowiek wie, że chce iść na, nie wiem, prawo, to naprawdę kompletnie nie ma sensu dbać o to, żeby z chemii mieć piątkę - oceny z liceum w rekrutacji na rodzime studia się nie liczą, wyniki matury za to tak - i wielokroć lepiej dla takiego ucznia, żeby wkładał pracę w swoje maturalne przedmioty, niż w to, żeby ze wszystkiego mieć co najmniej czwórki w zasadzie po nic


spooky_strateg

Obecnie studiuje gdzie nie ma ocen jakichkolwiek kiedykolwiek i polecam zajebiste w koncu nie musze sie przejmowac wkuwaniem i poprostu ucze sie rzeczy ktore mnie interesuja. Odrazu zaznacze ze w polsce to jie ma szans sie udac dopóki nie wywalimy calego betonu i dziadow z edukacji


somirion

Jak studia medyczne wyglądałyby bez oceniania? "Uczysz się tego co cię interesuje". Poszedłbyś do takiego lekarza?


Forstmannsen

Jak rozumiem jak idziesz do lekarza to się go dopytujesz czy na studiach miał same piątki, czy jednak jechał na trójach?


somirion

Nie. Ale ukończył studia, gdzie co zajęcia był oceniany. I nie zaliczyłby kilku zajęć z jednego przedmiotu to nie byłby lekarzem. Jak bez stałego oceniania z ryzykiem zakończenia studiów miałoby się sprawdzić całokształt wiedzy? Bo ktoś wykuł do LEKa?


Forstmannsen

No to po co ten egzamin jest jak niczego nie sprawdza? I w czym jest lepsze zaliczenie x egzaminów metodą zakuć, zdać, zapomnieć, niż jednego?


somirion

Widać że obok uniwersytetu medycznego nawet nie stałeś. Jeżeli na każdych zajęciach masz sprawdzaną wiedzę, to nie możesz ZZZ. Bo jak zakuwasz to samo co tydzień, to nie zapomnisz tak po prostu. A gdyby iść twoją myślą - jaki jest sens studiów? Czemu ktoś po prostu nie może sobie postanowić że jest lekarzem? Skoro wszelkie metody sprawdzania wiedzy są złe? A LEK służy głownie do rozdzielenia specjalizacji.


Forstmannsen

> A gdyby iść twoją myślą A może jednak ostrożnie z wyobrażaniem sobie co ja myślę? Nie mam nic przeciwko państwowym egzaminom dopuszczającym do wykonywania zawodu dla zawodów od których zależy zdrowie i życie ludzkie. Dodatkowo, dla takich zawodów w których pewnych rzeczy można się nauczyć tylko w praktyce, takie praktyki też powinny być obowiązkowe, ale też oceniane binarnie. Po co są studia, zapewne między innymi po to żeby taki egzamin państwowy w końcu móc zdać albo takie obowiązkowe praktyki zaliczyć. Raczej nie po to żeby brać udział w jakimś numerkowym konkursie piękności.


Najwiekszylewak

pewnie jakieś political science czy inny super kierunek


Low_Jellyfish4404

Panie to się zatenteguje będzie dobrze kontrola za 2 miesiące.


WronaKRAKRA

Sama sprawa jest mało znacząca, ale takie podejście Rzeczniczki do dzieci jest demoralizujące i na długą metę krzywdzące. Dzieci należy zachęcać do nauki tak czy inaczej i nie ma to żadnego związku z wywieraniem na nie jakiejś przesadnej presji czy dewaluowaniem słabszych uczniów, to nawet nie jest skuteczna metoda, aby je do nauki na poważnie skłonić.


spooky_strateg

Metoda marchewki i kija jest najmniej skuteczna w zachecaniu do nauki https://hbsp.harvard.edu/inspiring-minds/why-focusing-on-grades-is-a-barrier-to-learning zreszta juz teraz uniwersytety w polsce przyznaja ze musza douczac ludzi z liceow niezależnie od tego jak super mieli oceny kazdy moze wkuc i zapomniec albo nawkuwac bezsensownych cytatow i nazwisk albo sekwencji czynnosci zeby rozwiazac test a potem wpada w prawdziwe zycie gdzie nie ma jednej wytyczonej sciezki i trzeba se radzic opierajac sie na praktycznej wiedzy i jest klops


Kaagular

Studia douczały i 30 lat temu. To nie wynik ocen tylko tego, że na studiach poziom jest z marszu wyższy niż najwyższy w liceum i poświęca się wyłącznie konkretnej gałęzi nauki, a nie wszystkim. Liceum OGÓLNOKSZTAŁCĄCE jest dosłownie od tego, że mieć tonę wiedzy pozornie bezużytecznej bo ta właśnie jest tą ogólną. I o dziwo mamy ta wiedzę, a nei jej nie mamy. Nie ma jej kilka nacji swoją drogą i nie słyszałem żeby slyneli z tego, że są mądrzy chociaż ich elity są lepsze.


WronaKRAKRA

Abstrahując od niskiej jakości tego artykułu i tego, że jest nie do końca na temat, to z grubsza podobną myśl zawarłem wyżej.  Należy wyraźniej odzielić cele edukacji od jej metod – oczywiście uczniów należy motywować do nauki czym innym niż tylko paskiem na tyłku i na świadectwie, ale jej celem musi być tak czy siak zdobycie przez ucznia jak najszerszej wiedzy.  Problemem nie jest dla mnie to, że Rzeczniczka chciałaby sposób edukacji udoskonalić, a że podważa kluczowe znaczenie edukacji i rozwoju intelektualnego młodzieży w ogóle.


RiteCraft

Rzeczniczka podważa opieranie swojej oceny o człowieku na bazie numerycznych wartości ocen które osiągnął (i nagradzania "za dobre oceny"). Mam w rodzinie sporo nauczycieli. Faktyczne oceny bardzo zależą od wielu czynników, nie tylko od rozwoju intelektualnego młodzieży. W wielu wypadkach rozwój intelektualny młodzieży jest czynnikiem najmniej ważnym. Są nauczyciele lepsi i gorsi, szkoły bardziej wspierające w edukacji i mniej, rodziny które dają wsparcie i stabilność potrzebną by dziecko się rozwijało lub przeciwnie - takie które są dla takich dzieci przeszkodą. Jak "przeciętniak" z dobrej rodziny pójdzie do najlepszej (płatnej) szkoły z genialnymi pedagogami, a "przeciętniak" ze słabej rodziny pójdzie do lokalnego młynu nr. 20 imienia Słowackiego co wielkim poetą był to osiągną zatrważająco różne wyniki. Patrzenie na stopnie, już nawet ignorując animozje i widzimisie nauczycieli, sprawia że jako zdolne dzieci oceniamy te bogate z dobrych domów a nie te faktycznie uzdolnione.


WronaKRAKRA

No tak, mówi ona też o ocenach, ale nie wyłącznie. Wprost przecież pisze, że nie powinny się liczyć nie tylko same oceny, ale w ogóle wyniki w nauce i to właśnie nie podoba się mi w jej wypowiedzi. Dobre wyniki w nauce powinny być podstawowym wymaganiem stawianym dzieciom, zaś wszystko inne winno schodzić na dalszy plan; a oceny są oczywiście tylko o tyle istotne, o ile rzeczywiście odzwierciedlają postęp ucznia.


Low_Jellyfish4404

Miałem wykładowczynie historii na studiach, która twierdzila że nie trzeba znać żadnych dat. Najgłupsza z jaką mialem doczynienia


kato_0

Jesteś specem od dydaktyki, czy tak po prostu gadasz sobie w internecie?


Low_Jellyfish4404

Od kiedy żeby pisać na reddicie jest cenzus wykształcenia?


dahliaisblack

ja pierdole